Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Motywacja- dziwna, jednak skuteczna ;)


Wpisałam to jako odpowiedź na komentarz do mojego wpisu- oznaki samouwielbienia (tajemnica):D Ale pomyślałam, że to zacytuję. Będę cytować samą siebie :D Może nie dokładnie, ale prawie. Napisałam tam o swojej motywacji. ' Spróbuj przemyśleć na spokojnie wszystko. Może spróbuj jak ja (sama widzisz ile razy mi się nie udawało) i potraktuj to jak obietnicę- jeśli się uda zachować dietę, albo nie tknąć słodyczy to i marzenie się spełni. Jeśli nie- nigdy się nie wydarzy. Ale to musi być coś naprawdę istotnego dla Ciebie. Poważnie, choć to głupio brzmi, ale tak powstrzymuje, przynajmniej mnie myśl, że przez głupi cukierek mogłabym trochę irracjonalnie coś zniszczyć, coś co nie jest związane z dieta, z sylwetką, ale ze sprawami zupełnie innej natury niż odchudzanie. Ja jestem pierwszy raz w życiu pewna na 100% że mi się uda. Już sa efekty." I faktycznie- te efekty są. Wymierne. Jestem lżejsza. Ale wydarzyło się coś ważniejszego- wchodzę do sklepu, robie zakupy i nie czuje potrzeby, żeby dokupić cos słodkiego. Trzymam się wytycznych diety, jem regularnie i nie czuję, że musze coś dorzucić, bo może mam ochotę nawet na coś dietetycznego. Nie i koniec...bo się nie spełni...Dla mnie to stanowi ogromną motywację. Po pierwsze dlatego, że naprawdę bardzo chcę, żeby się spełniło, a po drugie...za chwile taka postawa stanie się moim nawykiem, widzę w końcu efekty i na wadze i na ciuchach, dlatego choć pokrętna, to moja motywacja jednak działa. I jest inaczej niż do tej pory, bo do tej pory chudłam zwykle po jakichś poważnych sytuacjach związanych ze szpitalem, zdrowiem. A teraz jest inaczej. I jeśli wtedy, nawet schudłam, to zawsze tyłam, bo przychodził dzień, kiedy czułam się lepiej, kiedy nie bolało i znów zaczynałam jeść.. Teraz już tak nie będzie. Moja motywacja nie jest związana z wyglądem, z wagą, czy sylwetką. Moje marzenie jest naprawdę zupełnie innej natury. I chyba to ta mnie powstrzymuje przed złamaniem danej sobie obietnicy. A poza tym, nie jedząc śmieci czuję się lepiej, mam więcej energii, nie jestem ospała, mimo że mam ogromną ilośc obowiązków, po pracy gnam na trening i naprawdę mam w sobie mnóstwo fajnej siły..o ile siła może być fajna :D Trzymajcie za mnie kciuki :*

  • Berchen

    Berchen

    11 listopada 2017, 21:30

    tez jestem ciekawa jak sie czujesz , jak sobie radzisz, ta motywcja ze spelnieniem to niezly pomysl, motywujesz mnie niesamowicie,pozdrawiam.

  • reghina

    reghina

    8 listopada 2017, 13:10

    Jak tam Twoja motywacja? :)

  • roogirl

    roogirl

    6 października 2017, 23:58

    Świetnie opisałaś to uczucie - ospałość jak się żre mnóstwo słodyczy. Nie cierpię tego, a z drugiej strony nie można przestać. Ostatnio jadłam słodycze w niedzielę i na razie mi starczy. Jutro jadę odwiedzić rodziców i jak mama zaczęła opowiadać jakie to upiekła ciastka i ciasta to aż mnie zemdliło. Zrobiła moje ulubione, więc pewnie się nie powstrzymam... chociaż kto wie może przed zjedzeniem tu wrócę i przeczytam jeszcze raz o tym zmuleniu i sobie przypomnę jak to jest i zjem chociaż mniej?

    • karaluszyca

      karaluszyca

      8 października 2017, 15:47

      Ja póki co mam detoks od wszystkiego. Wystarczyło bólu i mdłości dwudniowych na szpitalnych łożach, a potem zabieg i już tak świetnie sobie radzę z dietą, że mi żadna motywacja nie potrzebna :D :D Strach to najlepszy dietetyk :D Spełnisz Ty to moje życzenie, czy nie spełnisz? :D Choremu się nie odmawia :D

  • Pauuulalalaa

    Pauuulalalaa

    11 września 2017, 19:01

    Super! ;) Oby tak dalej :)

  • monia_79

    monia_79

    9 września 2017, 11:35

    O tak, motywacja to potężna broń :) Trzymam kciuki :))))

  • lapaz80

    lapaz80

    9 września 2017, 08:48

    Trzymam kciuki i oby tak dalej

  • agulek1978

    agulek1978

    9 września 2017, 07:36

    Trzymam.:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.