Owładnęła mną rolkomania. Postanowiłam sprawdzić moją wytrzymałość i wybrałam się na szaleństwo rolkowe. Wzięłam ze sobą mojego wiernego towarzysza Gacka i pojechaliśmy się sprawdzić. Gacopies przebiegł swoje 6 km i powiedział "Pańcia dalej jeździj sobie sama". Wrzuciłam go do auta z michą pełną wody. Okna uchylone, dzień raczej chłodny, auto w cieniu, więc byłam pewna, że psisko mi się nie ugotuje. A ja - w pełnym tempie dalej na trasę. Przejechałam 37 km i stwierdziłam, że może wystarczy... Mięśnie paliły nieco i nie chciałam przegiąć.
W domu prysznic, kolacja i do łóżka. Dopiero wtedy poczułam te kilometry w mięśniach... Myślałam, że następnego dnia nie wstanę z łóżka, ale... o dziwo po zmęczeniu i zakwasach nie było śladu. Ufff :). Już planuję kolejną trasę :D.
SilaSprawcza
8 czerwca 2014, 13:08Zakupilam sportowy wozek z hamulcem na raczce , na trzech duzych pompowanych kolach. Jak juz do mnie dotrze- to od razu pakuje torbe na pieluchy i jedziemy na rolki i duzo w tym Twojej zaslugi! Dzieki! stanowczo domagam sie nowych wpisow Twojego autorstwa.
Kapara
3 czerwca 2014, 23:57Dzięki dziewczyny :). Sport wszedł mi w krew. Mogę nic nie robić jeden dzień. Pracę mam bardzo siedzącą przy komputerze, więc mnie po prostu roznosi. Basen, rolki, bieganie. Każda forma aktywności wyzwala endorfiny, poprawia samopoczucie i... utrzymuje wagę na dobrym poziomie. To jest trochę jak nałóg. Jak zaczniesz, to już nie możesz przestać ;).
vickybarcelona
3 czerwca 2014, 02:35masz swietna kondycje:)
agajul
2 czerwca 2014, 18:17Ja nie wiem co to jazda na rolkach :( Ale wiem co to jazda na rowerze i bieganie w terenie ;) Tyle kilometrów! Na mnie ta cyfra robi wrażenie :)
MozeszWiecej
2 czerwca 2014, 17:34Tez uwielbiam ale u mnie nie ma za bardzo jezdzic.... chcialabym sie zapisac na jakisevent.