Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zaczęłam więc.... trochę przed północą...
28 stycznia 2010
lipon... kilka minut temu naszła mnie ochota, by jechać do pracy do biura, pomimo tego, że już północ dochodzi. mam klucze, więc pozornie żaden problem. ale rozmyśliłam się, gdy pomyślałam o tym, że takie zimno na dworze, a nocą autobusów już nie będzie, wiec gdyby coś poszło nie tak, to zamarzłabym tam,... zresztą, powiedzmy, że coś by się stało i nie dałabym rady wejść do środka, to co wtedy? tak więc posiedzę sobie do rana, bo spać mi się nie chce. spałam do 13... dlatego... chciałabym by już była 11 rano. oglądałam przed chwilą dr hausa. uwielbiam go. a teraz zrobiłam sobie herbatę i piszę trochę... zaczynam więc o 23:59... czyli jeszcze dzisiaj... dzięki za podpowiedź... a wy kiedy zaczynacie?
kateriniona
29 stycznia 2010, 11:08Ja tez czesto siedze po nocach i wiem ze to niezdrowo.....pozdrawiam i buziaki
nestla
28 stycznia 2010, 23:23jak się zaczyna, tylko jak się kończy ;-))
Magda1244
28 stycznia 2010, 23:12Jesteś piękną kobietą! : ) Nie zniechęcaj się w żadnym wypadku! I śpij w nocy, bo to nie zdrowe, kochana ;) Też lubie Housea :D