Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hejka!!!!!!!!!!! wreszcie z laptopka moge
napisac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

pisze do was, choc spoxnilam sie nieco, bo niedlogo moj N. wroci do domu i znowu bedzie mnie odganial od kompa.... no wiec sprawy maja sie tak: 

pracuje czasami w tavernie Rom

eo w Eretrii, raz jest praca raz nie ma, ciagle daja mi wolne bo nie ma jeszcze tylu turystow, ale moje poszukiwania pracy nei ustaja, mimo tych kilku dniowek ktore dorabiam. szukam, zdobywam kolejne telefony, rozmawiam z ludzmi, i mam nadzieje ze znajde cos z ubezpieczeniem i najlepiej w cukierni lub w piekarni :) to jest moje odwieczne marzenie :) juz kilka razy sie spelnilo wiec spelni sie jeszcze raz :) 

wrocilam z pracy po 18:20,  dzisiaj moj N. zawiozl mnie motorem, bo nie bylo juz czasu na rower. codziennie dojedzam rowerem :) a jak nie pracuje to mimo wszytsko jezde na rowerze, tak zeby jaos milej czas zlecial i zeby byc w formie :) 

ale nie trace kilogramow, mimo wielkich staran. stoi na 97 kg, a czasami pokazuje 96, ale tylko czasami.

jestem zmeczona, czekam aby mi sie zachciala wskoczyc pod wrysznic i do lozka... 

w domu sytuacja jest niemal beznadziejna pod roznymi wzgledami, pod finansowym szczegolnie, oraz temat zazdrosci jest obszerny, ale tym razem to nie facet zazdrosci, tylko ja..... tak.... zazdrosc doprowadza mnie do szalu. mam powazne powody do zazdrosci. tak moje drogie.... moj facet niestety rozgaduje sie z innymi kobietami na fb i nawet wymienia sie z nimi telefonami, rozmawia z nimi, a ja na razie kasy nei mam by go zostawivc, on obiecal ze postara sie to "zniwelowac" ze tak powiem, ze z czasem mu sie to znudzi, bo to taki nawyk jak palenie papierosow, robil to przez wiele lat bo byl sam, a teraz nie umie bez tego zyc. tylko ze ja w niczym nie zawinilam by mnie doprowadzal d szalu tymi telefonami od nieznajomych. on mowi ze przeciez mnie nie zdradza, ze to tylko dla zartow, ze im pisze i mowi historie niestworzone, ze jest przeblgaty, ze ma firme, samochody i kilka domow, i ze im prezenty bedzie kupowal jesli one mu jakies prezenty kupia.... od jednej bulgarki stara sie wyludzic nowy motor, a ta kurwa obiecala mu ze jak sie spotkaja to mu ten motor kupi ale on wtedy ma jej kupic jeepa, tylko ze prawda jest taka ze go na nowe majtki nie stac, na chleb nie ma chlopak.... rozmawialam o tym z pania psych i twierdzi ze tego nie uda mu sie "usunac" tak latwo i ze jesli pod innymi wzgledami jesrt od w porzadku dla mnie, czyli jest  dobry, mily, sprawiedliwy, placi za mieszkanie i ogolnie sie dogadujemy to mam przymrozyc oko i czekac cierpliwie jednoczesnie pokazujac mu jak mi na nim zalezy i ze niby mi to nie przeszkadza-tak mam zagrywac, to wtedy on sam  siebie zaprzestanie wydzwaniania i rozpisywania sie z babami na fb.... probuje czekac cierpliwie, choc w glowie tli sie iskiera nadziei na kolejny samotny etap mojego zycia.... ale tak naprawde to ja juz mam dosyc samotnego tulania sie po swiecie... gdybym miala pieniadze to byloby mi ;atwo odejsc, ale nie mam ich... a to sptawia ze "ucze" sie panowania nad wlasnymi nerwami!!!! nawet sobie nie wyobrazacie jakie techniki stosuje!!!!!!!!!!!! jedna z nich, a powiedziala mi o nich pani psych, jest technika swiadomego oddychania, czy jak to sie tam zwie, druga jest sluchanie z jednoczesnym "olewaniem" rozwocy!!!!! to niesamowite, ale nawet jak on mnie prowokuje do klotni to ja panuje nad soba tak bardzo ze nie wybucham i nie krzycze a nawet nie stresuje sie, tylko po wysluchaniu go odchodze i robie swoje, a on wtedy sie zamyka i milczy zastanawiajac sie dlaczego nie reaguje.... przed snem . o ile pamietam , steaaram sie przypomniec sobie pozytywmne rzeczy z dnia i dzieki temu rano wstaje usmiechnieta, i nawet jak co sie stanie i moj ma o cos waty, to panuje nad soba i nie denerrwuje sie, najwyzej kn krzykne by sie zamknal i dalej robie swoje.... a w pracy jaka jestem nie do poznania!!!!!!!!!!! gdyby dawni -sprzed 10 lat szefowie mni9ie widzieli jak pracuje spokojnie i bez watow to by sie przezegnali!!!!!!!!! przelozona krzyczy na mnie bez owodu a ja spokojnie wysluchuje a pote wracam do pracy.... owszem zdazylo mi sie niemal odpysknac do wspolpracownicy albanki, ale na szczescie odezwalam sie ladnymi slowami, ze tak powiem, ale dalo jej w kosc i dzieki temu nie bylo klotni.....  

koncze poki co bo chyba uslyszalam motorek...... do nastepnego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 

:* buziaczki dla wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) a to Chalkida noca :)

  • joannas1989

    joannas1989

    21 maja 2015, 20:58

    kochana dawno do Ciebie nie zagladalam bo dawno mnie nie bylo na vitali ale widze ze masakra waga Ci spadla powiedz jak Ty to robisz jak masz w sobie tyle motywacji podziwiam szacunek

    • kalinagryz

      kalinagryz

      22 maja 2015, 18:06

      nie wiem skad mam ta motywacje i sile by nadal zaczynac d nowa i nadal sie starac.... poprostu ja mam... czasami ogladam filmiki motywacyjne, takie po amerykansu, one daja porzadnego kopa, szczegolnie jak sie jest w dolku....

  • iwonia8

    iwonia8

    21 maja 2015, 09:09

    super, że opanowałaś nerwy, ja chyba aż tak nie potrafie. Cieszę się, ze napisałaś. Pozdraiwam

  • schudne21

    schudne21

    20 maja 2015, 23:10

    Nie wiem czy dałabym radę cierpliwie czekac aż facet zmądrzeje. Powodzenia:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.