poszłam na disco sama, była nuda, więc wyszłam około 3:30 i czekałam pod metrem, aż tu znajomy przyszedł i też czeka na metro. rozgadaliśmy się, po jakimś czasie dołączył do nas D. i w końcu wróciliśmy na dyskotekę. potańczyliśmy nieco, pośmialiśmy się. fajnie było. a potem D. zaprosił nas na kawę, gdzie też dużo śmiechu było. z kawy do metra, z metra do autobusu, pożegnaliśmy się z D. i z M.. oni poszli do domu spać, a ja do pracy... w czarnych jeansach i czarnej bluzce sprzątałam od 8:30 do 16:00.... upalnie, strasznie upalnie.... zmęczona zajechałam do domu, podłączyłam komórkę pod prąd, wykąpałam się i padłam na łóżko, wcześniej zapisując malutką notkę w necie.... i obudziłam się dzisiaj o 12:00 w południe...
D. zadzwonił, zaprosił mnie do siebie na kawę, i może później na plażę. jednak z plaży nic nie wyszło, bo D. rozchorował się, bo zjadł coś niezbyt dobrego wczoraj./ wiec posiedzieliśmy trochę przed tv, widziałam W. który niezbyt był rozmowny dzisiaj i w końcu wróciłam do domu. włączyłam klimatyzacje i oto jestem.
ważę 100.80 mimo obżarstwa weekendowego. w tej chwili znowu piję wodę z cytryną i chili. zaraz zrobię sobie herbatę i zaczynam tydzień bez żarcia. tak sobie tylko piszę, bo nie wiem czy wytrzymam cały tydzień. zobaczymy.
sfija
29 sierpnia 2010, 21:16Suuuper
aanyway
29 sierpnia 2010, 21:09Do tej pory idzie Ci fantastycznie, pozazdrościć samozaparcia! Z takim nastawieniem zrzucisz naprawdę dużo :)
zorcia
29 sierpnia 2010, 20:10no kochana!! tylko pogratulować:))
Spychala1953
29 sierpnia 2010, 19:49Chcieć to móc móc to chcieć. Więc atakuj habasy, co tam dasz radę. Pozdrawiam:-))))
shaza1969
29 sierpnia 2010, 19:47Walcz!!!! Warto!!! Powodzenia!!!
CuraDomaticus
29 sierpnia 2010, 19:07Cały tydzień bez ??????????????????? Ojej, że tak powiem łagodnie.