Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
c.d.
17 kwietnia 2008
Jestem głodna, zjadłam już śniadanie 330kcal, II śniadanie tylko 68kcal - taki bilans podaje Vitalia smacznie dopasowana. Na razie dzielnie nic nie podżarłam, ale dalej chce mi się jeść, oszukiwanie wodą nic nie daje, burczy mi w żołądku. Jak dobrze że pracuję na takim wygwizdowie, że nie uświadczysz żadnego sklepu. Dzisiaj mam zamiar jeść tylko to co w planie posiłków, sama jestem ciekawa czy to mi się uda. pa pa muszę wracać do pracy.
czasik
17 kwietnia 2008, 21:12Świetnie sobie radzisz, chudniesz wolniej ale chudniesz. I przyznam Ci się, że ja też nerwy zajadam. Uważam,że przyjełaś najlepsze z mozliwych rozwiązań. Nie broń mężowi kontaktów z rodziną, ale sama nie daj się wciągnąć w żadną grę. Trzymaj tak dalej.
rubi06
17 kwietnia 2008, 13:28Moim przekleństwem też są słodycze, no i te"mimochodem" wrzucone coś...Staram się tego nie robić, ale nieraz moje przyzwyczajenie zwycięża. To i tak dobrze, że coś po ciuchach widzisz - ja chyba wagę wyrzucę ;/ Buziaki
tibitha
17 kwietnia 2008, 13:26spożytych posiłków sięgnij po kiszoną kapustę lub inne mało kaloryczne warzywo, szczególnie polecam tartą marchew. Na długo dają uczucie sytości. Pozdrawiam i mam nadzieję, że uda Ci się poskromić głód.