Kuchenka naprawiona...jupii Poszlo szybciej niz sadzilam, na cale szczescie.
Weekend zaliczam do udanych, ale niestey nie pod wzgledem diety. Bylam dwa dni na targach "The allergy and free from Expo". Demonstracje gotowania, a potem degustacje potraw ugotowanych na moich (i setki odwiedzajacych) oczach, wystawcy wystawiajacy probki swoich towarow... Wszystkiego trzeba bylo sprubowac, tym bardziej ze jestem bezglutenowcem. Wiec dieta poza sniadaniami poszla w odstawke a o regularnych posilkach to juz mowy nie bylo.
Jestem juz jednak w domu i wracam na tory Sniadanie z pomoca nowej kuchenki zjedzone... Nie moge przemoc sie na razie do cwiczen, choc wiem ze pomoglyby mi nie tylko gubic kilogramy ale rowniez poprawic wydolnisc organizmu. Jednak codziennie chodze po min.30 min wiec malymi kroczkami byle do przodu.
Yen81
10 listopada 2014, 14:49W moim wypadku, wszelkie wyjazdy zwykle sprawiały, że dieta się sypała... I ta nasz staropolska gościnność.. uwielbiam ją.. no ale nie na diecie.. Mnie by wystarczyła herbata lub kawa... a ciotki, wujkowie zastawiają stół jak na weselu.. Już drżę na myśl o świętach :P Może do tego czasu będę bardziej asertywna ;)
katy-waity
10 listopada 2014, 13:57mi równiez wyjazdy wszelkie rujnowaly diete;)
JustynaBrave
10 listopada 2014, 12:17Ćwiczenia, ćwiczenia.. tak ułatwiłyby walkę, a nie chce się za nie wziąć... Mam to samo. ;) Zamierzam się wziąć w garść i do nich wrócić. Razem może byłoby raźniej, hm? :)