Mojej wagi lepiej nie komentować więc przechodzimy dalej...
.
W środę mam wizytę u gina więc z mężem zobaczymy nasz skarb :) zostało nam oficjalnie 2 miesiące do końca, ciekawe czy posypiemy się wcześniej, chociaż ja nie obrazilabym się jakby to była końcówka lipca :) a nie pierwszy tydzień sierpnia...
.
W ten weekend odważyłam się pojechać w góry, było trochę strachu że coś może się wydarzyć ale daliśmy radę :) wytrzęsło mnie tylko trochę w aucie... Rzadko jestem już kierowcą bo pozycja dla mnie jest niewygodna, mąż w końcu zdał prawko i teraz wozi swoje dziewczyny :p
.
Staram się być na chodzie, codziennie obowiązki zajmują mi więcej czasu ale trzymam się dzielnie mimo że waga rośnie, kręgosłup nie dokucza ale chyba zaczęłam puchnąć...
puszysta43
30 maja 2016, 17:49To dobrze że starasz się być w ruchu,najgorzej usiąść na tyłku i płakać nad sobą, dotlenilas się przynajmniej, życzę dużo siły na nadchodzące dwa miesiące :-)
cancri
30 maja 2016, 12:43Zleci, zobaczysz...fajnie, że pojechaliście, świeże powietrze to jest jednak to ;-))
SILNAWOLAZNALEZIONA
30 maja 2016, 09:32spokojnych tygodni zycze ;-)
kachna_grubachna
30 maja 2016, 09:34Dziękuję