Ogólnie jestem cykierniczym antytalenciem ale Misiek przytargał do domu koszyk jabłek i postanowiłam że spróbuje po raz ostatni coś wypłodziac a jak nie wyjdzie to nie dotykam piekarnika. Żeby utrudnić sobie zadanie pojechałam do teściowej która robi wszystko na oko, zabrałam spis składników a proporcje miałam zrobić do tego co będę czuć w rękach. Miało być ciasto kruche ale przy władaniu na blachę był żona bo jakaś papka mi się zrobiła wiec za dużo śmietany dałam... Stwierdziłam ze nie będę robić 2 ciasta i tez kozie śmierć. Potem była walka z piecem bo moja mama myjąc kuchenkę przesadziła z szorowaniem i stała podziałkę w temperatury. Spód nie chciał schnąć wiec zaeksperymentowałam z temoobiegiem. Potem nowością była beza na wierzch i kruszywa która nie wyglądała jak kruszonka. Ale ogólnie ciacho wyszlo i jest nawet dobre i na 100% spód nie jest kruchy. Oczywiście spróbowałam swojego wypieku i nawet zawiozłam teściowej która pochwaliła mnie.
Poza tym wczoraj wypadło:
, 2 kawy z mlekiem 0.5 z dodatkiem nesquika
, woda
, wino
, jajecznica z ketchupem + kanapki
, kiszona kapucha z duszonej golonka + kawałek golonki
, kwaśnica
, crunchy
, skrzydełka z kuraka
.
Z aktywności 40 min rowerek stacjonarny
schudnac_to_moj_cel
19 października 2015, 18:04masz szczęście ;) bo moja teściowa choćbym bursztynową beze <jej ulubione> albo tort na miare fachowców upiekła to NIGDY by nikogo nie pochwaliła ;)
jestem_gruba102
19 października 2015, 17:04Wszystko to tylko kwestia doswiadczenia:)
inesa75
18 października 2015, 21:17brawo ,kiedyś musi być ten pierwszy raz :)
natalie.ewelina
18 października 2015, 14:24nauka czyni mistrza....pozdrawiam cieplo