Oczywiście dawno mnie nie było. Jednak najlepiej mi wychodziło tutaj, gdy wpisywałam moje wzloty i upadki.
Ostatni rok - mam znowu do przodu - oczywiście kilogramy. Jak tak dalej pójdzie to dojdę do 100 - tki.... Mój mąż już doszedł do 109kg, brzuch ma wystający tak jak podstawek do jedzenia - i to wcale nie jest śmieszne. Poszedł na basen (ja dzisiaj nie mogę), ale raz w tygodniu na pewno będę chodziła razem z nim.
Umówiliśmy się, że pilnujemy się nawzajem. Razem lepiej. Czy uda mi się do wakacji zejść do 70 kg (17 kg)? super by było.
Może małymi kroczkami. Najpierw 80kg.
Na koniec pochwalę się małym sukcesem. Wczoraj jak zwykle nie mogę zasnąć, więc na poprawienie nastroju: lodówka - a tam batonik karmelowy z orzechami (teściowa przywiozła dzieciom). Wzięłam batonik i idę do łóżka - oczywiście nikt tego nie widzi bo jak zwykle jem po cichu. Nikt nie wie, że codziennie wyjadam z lodówki wszystko co się napatoczy, szczególnie gdy wracam głodna z pracy... Już mam odwijać batonik - a nagle przychodzi myśl, że zjem go bardzo szybko i będę żałowała jeszcze dłużej. Więc koniec z tym!. Odniosłam go grzecznie do lodówki, wróciłam do łóżka i rano obudziłam się szczęśliwa.
Powodzenia dziewczyny, życzę wielu udanych zwycięstw w Nowym Roku!:
zlotowlosaaa
7 stycznia 2018, 19:23No musi się udac :) Bravo za odniesienie batonika :) to samo zlo