Jest coraz gorzej, szczególnie rano. Umieram po prostu... Czasami chciałabym ulżyć sobie i po prostu zwymiotować, ale nie idzie...
Liżę po obudzeniu kawałek cytryny, jakaś tam chwilowa ulga jest, ale muszę rano wyjść na balkon, posiedzieć trochę w toalecie, pojęczeć, zmusić się do kawałeczka śniadania, popić wodą z cytryną, bo jakiś herbaty nie mogę - i robi się w miarę ...
Z jednej strony to chyba dobrze, bo dzidziuś dobrze się rozwija, mam nadzieję..., ale z drugiej nie mogę się doczekać kiedy to się skończy..
Moje dzieciaki zachowują się teraz wspaniale. Nie ma kłótni jak poproszę któregoś o wyjście do sklepu i tego okropnego: dlaczego ja? Bez szemrania idą i pomagają mi we wszystkim.
Już deklarują swoją pomoc w przewijaniu i w spacerach.... Ciekawe jak będzie Szykuje się fajny czas...
Yekaterina77
12 maja 2011, 21:26ale ciesz się że tak źle się czujesz bo to oznacza że z dzidzią jest wszystko ok:) Także głowa do góry to max do 12 tygodnia potem już z górki:) pozdrawiam serdecznie
kati24s
12 maja 2011, 09:51napewno w szystko dobrze i niedlugo przykre dolegliwosci mina ;) u mnie gorzej bo temp zaczela mi spadac a to zly znak...do tego tu gdzie mieszkam nie ratuja ciaz ponizej 12tc...strasznie sie boje ze na dniach poronie ;(( Uwazaj na Was i dbaj o siebie i malenstwo ;))