Świetny poranek:
Śniadanie: 2 kawałki razowego chlebka z kiełbaską
II śniadanie: 2 jabłka
III posiłek: 2 pomidory
i......nie doczekałam do obiadu, bo byłam w sklepie. Dzieciaki prosiły abym kupiła im śmietankowe wafelki... Schowałam do szafki i zaczęłam robić obiad. Przysiadłam na chwilę i ..... pożarłam te wafelki . Zero silnej woli!!! A teraz jestem zła na siebie, patrzę na opakowanie a to ponad 700 kalorii. Powinno mi się zabronić robienia zakupów! A już tyle razy stojąc w mięsnym myślę sobie: może tak wędzonego kawałek kurczaczka, albo szyneczka wędzona? Uwielbiam... I dawałam radę i nie kupiłam.
Taka durna jestem!!! No dobra: dwa wyjścia: albo zajeść to bo i tak przegrałam, albo wziąść się w garść. Nic już nie jem do końca dnia, nie wiem czy wytrzymam, co mam zrobić teraz z obiadem. Jak przyjdą do domu, mam po prostu sobie patrzeć, a co im powiedzieć?
Ja nie wiem, czy ja nie mogę normalnie jeść jak człowiek, nie rzucając się na wszystko co podleci, narkotyk jakiś czy co? Normalny człowiek zje nawet tego durnego wafelka, ale jednego!!!! i nie ma potem wyrzutów sumienia. A ja pożarłam całą paczkę, bo nie można było tylko posmakować. Puknij się w głowę po raz kolejny i do roboty.
Yekaterina77
27 stycznia 2011, 19:12i zapomnij o tych wafelkach:) jeszcze nie jedna taka wpadka każdej z nas się przydarzy i tego się trzymajmy trzeba iść dalej bez względu na potknięcia. Trzymam kciuki
zabcia82
27 stycznia 2011, 14:38to pocwicz dzis wiecej a o tych wafelkach zapomnij nie ma sie co dolowac jakimis wafelki zwlaszcza takimi super smietankowymi.... glowa do gory jutro bedzie lepiej a 700kcal no coz duzo ale zapomnij ze wogule ta wchlonelas bo inaczej po diecie... Czlowiek uczy sie na bledach nie:))