Na diecie BeBio jestem II dzień. Muszę przyznać, że jak na razie jest smacznie. Dziś tylko ledwo dojadłam II śniadanie (było okropnie mdłe i mi zwyczajnie nie wyszło. Zamiast placuszków, wyszła... paćka!) i z wczorajszym obiadem też szału nie było, ale generalnie wszystko smaczne. Problem jedynie w tym, że... zwyczajnie do obiadu chodzę głodna. Poważnie! Nie wiem czy coś jest ze mną nie tak, czy to wina tego, że zaczyna mi się powoli okres, a może tego, że mam nieprzyzwyczajony żołądek? Nie mam pojęcia, wiem jednak, że do obiadu, non stop niemal burczy mi w brzuchu. Obiadem najadam się na tyle, że starcza do kolacji, a sama kolacja jako ostatni posiłek, też jest super.
Dziś też ćwiczyłam z Chodakowską. Pierwszy raz od jakichś 5 miesięcy. Miałam zacząć kilka dni temu, ale zwyczajnie nie dałam rady. Albo mi się nie chciało. Właściwie to ostatnie dwa dni tyle się nachodziłam i narobiłam, że mogę to chyba traktować jako wysiłek bliski temu co proponuje Choda. no a dziś zaczęłam już na poważnie. Możliwe, że jutro nie będę w stanie wstać z łóżka - wiadomo o co chodzi.
Z regularnym wstawaniem o 7 też nie idzie. Za późno zasypiam, wiem to. Ale tak ciężko się odzwyczaić...
Jednak od poniedziałku znów zaczynają się studia i praca, do tego różne dodatkowe zajęcia, więc nie dość, że będę zmuszona wstawać po 6 lub o 7, to i na koniec dnia będę wykończona, także możliwe, że nie będę miała aż takich trudności z zaśnięciem CHOCIAŻ przed 23.
No nic. Na dziś tyle. Dobrej nocy wszystkim. :)