Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i sama, chłopak wyjechał na 10 dni;(


Dziś dzień całkiem pozytywny, pozaliczałam przedmioty o które się tak bałam i to całkiem dobrze. Do tego po areobiku, który prowadziłam na gimnastyce bolą mnie plecy. Może, że nie używane to tak boli;) Zobaczymy czy przejdzie, dlatego dziś się napracowałam i odpuszczam siłownie. Po południu się przespałam a teraz znów harówka i wkuwanie anatomii.
Teraz 10 dni jestem sama w domu, chłopak wyjechał z pracy, pewnie będę tęsknić, ale czasami przerwy też są potrzebne dla związku. Mam czas, żeby uporządkować kilka spraw wokół siebie i zadbać o siebie. Jutro znów ruszam na siłownie, saunę, a w pt może zabiorę się na piwo z koleżanką.
Zważę się dopiero za 9 dni;) I jak ostatnio moim marzeniem jest schudnąć na tyle (do ok 67 kg), żebym mogła zacząć bez oporów biegać na zewnątrz. Bo jak mam kilka kg nadwagi i tak zaczynałam, to zawsze kończyło się kontuzją ścięgna achillesa wynikającego z przeciążenia i z tego, że z powodu skoliozy mam troszkę krótszą kończynę. Do ruchu i zdrowego odżywiania skłania mnie to, że w ostatnich kilku latach w mojej rodzinie występuje coraz to więcej dość poważnych chorób: cukrzyca, nadciśnienie (mama, dziadek), kamica nerkowa, odma moczanowa i inne. Nie chcę chorować i faszerować się lekami. Tylko jak już schudnę, nie umiem tego utrzymać. Już 2 razy udało mi się zgubić nadwagę, ale jak to zdobyłam to odpuściłam, za każdym razem mówiąc sobie, że tym razem nie odpuszczę. Chciałabym również poprawić swoje wyniki biegowe i przebiec kiedyś maraton. Więc czemu nie spełniać swoich marzeń?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.