dieta super! ostatni tydzień to tydzień podjadania = mój brak entuzjazmu dietetycznego sięgnął apogeum i w zeszłą sobotę z nudów poszliśmy do pizzy hut. co prawda zaliczyłam "tylko" 3 kursy do baru sałatkowego i 3 dolewki pepsi 8)
do tego doszło ostatnie ważenie, gdzie na wadze u teściów wskazówkowa waga pokazywała 67kg, a na drugi dzień moja w domu = 69? załamka?
ale jakie było moje zdziwienie, kiedy zważyłam się dziś? mimo - bądź co bądź - codziennej puszki coca-coli, waga wskazała? 67,2!!
nie dość, że nie przytyłam, to jeszcze schudłam 100 gramów!! WOW!
fakt faktem, że jednak ciągle jestem na diecie - mama mnie motywuje, bo też ze mną zaczęła swoją nową smacznie dopasowaną i ładnie chudnie - to nie zawsze dietetyk trafia w moje gusta kulinarne - więc WYMIENIAM, wymieniam, wymieniam, aż mi się coś spodoba. i? dziś? śniadanie 'jogurt z ogórkiem' wymieniłam na 'kanapkę z pastą brokułową z jajkiem i papryką'. MNIAM!
ponieważ mężowi robiłam dzisiaj tosty z jajkami w koszulkach to i sobie zaserwowałam zamiast jaja na twardo - jajko w koszulce.
tak mi smakowało, że? zrobiłam zdjęcia. :)
jak dostanę powtórkę i będę musiała iść do pracy - jajko na twardo też się sprawdzi (o: