Wczorajszy dzień jeśli chodzi o dietę był nie do końca poprawny.
Moja klasa organizowała wigilę klasową i rodzice moich wspaniałych młodziaków bardzo się postarali, dwanaście tradycyjnych potraw jak w domu, no i spróbować musiałam wszystkich i pochwalić bo były pyszne, ale nie jadłam pieczywa(za to mam plusa) no i wieczorem było bez kolacji.
Z ćwiczeń to 2 godz stania przy patelni z rybkami i 1 godz sprzątania.
Dziś jak narazie idzie mi dobrze - serek homogenizowany na śniadanko i kawka z mlekiem, na drugie śniadanko kawka z mlekiem:)
Na obiad będą warzywa na patelnie, na teflonie.
Aby dotrwać do Świąt i przez nie nie przytyć, szczególnie,że jutro przyjedzie Mój Kochany Łoś i zaraz zacznie na mnie krzyczeć, że nie muszę się odchudzać bo i tak jestem najmiękniejsza.
Będę twarda i się Mu nie dam