W połowie grudnia ona zastopowała i od tego czasu wahała się od 72,3 do 72,5.
Po zmierzeniu się było też widać, że nic nie ubywa(choć też na szczęście nie przebywa). Miałam nadzieję, że po świętach trochę ruszy, bo jadłam niedietetyczne jedzenie. Ale nic, powoli zaczynałam tracić motywację. Ale na całe moje szczęście ten okres się skończył! Drugi dzień pod rząd moja waga spada!
Moja motywacja pojawić się szczupłą na urodzinach ojca jest w tym momencie jeszcze wieksza niż przedtem!!
Hurra!!
uczulonanaswiat
15 stycznia 2013, 09:21Oby tak dalej!! Dasz radę :)) Powodzenia!