Teoria użyteczności całkowitej (ang. total utility)Johna von Neumanna i Oskara Morgensterna jest znana przede wszystkim studentom kierunków ekonomicznych. Zastosowana podczas procesu odżywiania może pomóc w zrozumieniu pewnych reakcji zachodzących w naszym organizmie. Według tej teorii użyteczność całkowita (TU) rośnie wraz ze wzrostem konsumpcji aż do pełnego zaspokojenia potrzeby (im więcej konsument nabywa dóbr, tym więcej potrzeb zaspokaja za ich pomocą). Zatem dobro jest tym użyteczniejsze, im intensywniej zaspokaja określoną potrzebę, a w miarę zaspokajania potrzeb tracą one na intensywności.
Jemy, bo odczuwamy potrzebę głodu. Jednak po części głód rozpoczyna się w psychice. Niezrozumienie własnego umysłu doprowadza do takich patologii jak obżarstwo, łakomstwo. Tycie organizmu to znak, że dostarczamy za dużo pokarmu w stosunku do potrzeb organizmu, dlatego tak ważne jest znalezienie punktu optimum, który wskaże nam odpowiednią ilość pożywienia w diecie.
Zgodnie z teorią użyteczności, spożyte przez konsumenta dobro daje wymierne korzyści, wzrastające aż do maksimum. Jednak zadowolenie nie przyrasta w jednakowym stopniu, w miarę przyrostu intensywność odczuwania przyjemności maleje. Przekładając na liczby: jeden pączek przynosi nam 10 stopni korzyści, następny już tylko 6, kolejny 2. W trakcie konsumpcji osiągamy maksymalny stopnień korzyści 30. Kolejne dobra, skonsumowane po osiągnięciu maksymalnego zadowolenia, nie dają już tak znaczących korzyści - ich wartość jest ujemna. Tak więc pączek nr cztery daje nam -2 korzyści i zaczynamy odczuwać dyskomfort. Wynik jest prosty; osiągnęliśmy 28 stopień korzyści, a przecież po zjedzeniu trzech pączków mieliśmy 30 stopnień. Nasz organizm przesycił się pączkami i spożycie kolejnych ilości może mu jedynie zaszkodzić.
Jedzenie daje nam komfort psychiczny jedynie do pewnego stopnia. Uczucie ciężkości, przejedzenia, poczucie winy i wstręt do siebie – to tylko niektóre, dobrze znane objawy przesycenia pokarmem. Zjedzenie dwóch batoników nie daje nam takiej samej satysfakcji, co zjedzenie jednego batonika. Pamiętajmy o tym, że organizm nie jest beczka bez dna. Nauczmy się wyczuwać potrzeby organizmu i optymalizujmy nasze posiłki, bo zjedzenie większej ilości pokarmu nie oznacza większych korzyści. Takie podejście do sprawy pozwoli nam czerpać prawdziwą przyjemność z jedzenia.