Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dużo zdjęć / Niespodzianka


Cześć, dziewczyny! :*

Od dzisiaj znowu mam wolne. Mama rano podała całą listę rzeczy do posprzątania. Umyj podłogę, powieś pranie i wyjmij naczynia ze zmywarki. No cóż będę musiała to zrobić za niedługo. Ale to jak skończę wpis. Porządki muszą poczekać.

Jeśli chodzi o dietę dzisiaj to nie za bardzo mi idzie, ponieważ jem w nie tych godzinach co powinnam. Mam małą obsuwę czasową. Trudno. Najważniejsze, ze głodna nie chodzę. 
Jeśli chodzi o program to ćwiczyłam i mi się bardzo podoba. Ćwiczenia nie są trudne, prawie każdy może je wykonywać. Muszę tylko sobie zakupić ciężarki 2 kilowe. Mój tata uważa, że to za dużo. ( Na początku chciałam 3 kg. :)) Powiedział, że mi kupi 1,5 kg a sobie 2 kg. Będę od niego pożyczać. 

Dzisiaj jadę do portu ( sklep jak coś ). Muszę zakupić wspomniane ciężarki, ale także jakieś jedzonko. Trzeba jakoś przetrwać te święta. Zresztą zamierzam też sobie zakupić krem antycellulitowy. Może nie dają jakiś powalających efektów, ale na pewno pomagają i o to mi chodzi. 

A teraz was po męczę trochę. Oto co wczoraj mama przyniosła do domu:


No i jak tutaj można się odchudzać kiedy przed nosem masz coś takiego.. Pewnie i tak zjem jutro albo po jutrze. To jest silniejsze ode mnie. Zresztą jeszcze mam słodycze wielkanocne. Można zwariować od tego cukru. 

A teraz coś co sobie zakupiłam wczoraj. Mi się bardzo podobają i nie mogę się na nie na patrzeć. A do tego są mega wygodne. 


Miałam ogromny dylemat. Podobały mi się też w panterkę. One też były wygodne. Nawet bardziej, ale stwierdziliśmy, że teraz lato to trzeba kupić bardziej letnie. Vansy w panterkę były bardziej ciepłe, ale już wiem, że je kupię we wrześniu to akurat na jesień. 

A teraz jeszcze moje II śniadanie:


Jak widać: grejpfrut, banan i jabłko. Duża bomba witaminowa. Nie chciałam na ii śniadanie jeść nabiału, bo próbuję go ograniczać. Kulawo mi idzie, ale staram się. 

Dzisiaj w planach ma jogę, więc się uspokoję wyciszę i zrelaksuję. Czasami dobrze jest tak odpłynąć. Chociaż u mnie to wygląda tak, że prawie zasypiam. Moje wewnętrzne dziecko ( czytaj. ADHD ) nie może usiedzieć na miejscu. Jutro się wyszaleję w planach nogi, plecy i brzuszek, więc będzie trochę pracy.

Jeszcze jedna ciekawostka i będę lecieć. Wyjęłam dżinsowe spodenki na lato, takie dosyć krótkie, które zazwyczaj mnie opinały i było mi w nich mało wygodnie. Jednym słowem musiałam się w nie wbijać. Wiecie co się stało... Zakładam, a one są dobre, nawet trochę za luźne. Te akurat rozmiar 42. Zakładam następne. Takie cieniutkie z lnu. Też się zdziwiłam! Musiałam je paskiem dobrze ściągnąć, bo tak to się suwały. Rozmiar 40! Szok. A teraz lecę! Musze posprzątać! Buziaki i trzymajcie się! 


  • Lotty

    Lotty

    29 marca 2013, 23:17

    E tam, na świętach nie da się odchudzać, przynajmniej u mnie w domu :P Tu zapachnie ciasto, kawałek dalej na patelni skwierczą rybki, na stole chrzan, w koszyczku słodycze... Olać to, są swięta- po świętach wróci się do trybu odchudzania :P A buty świetne! :D

  • mala2580

    mala2580

    29 marca 2013, 11:00

    o tak, słodycze kuszą...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.