Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 3 - sobota - 05.02.2011


Dzisiaj tak późno dopiero znalazłam chwilke, żeby usiąść w spokoju do laptopa i coś skrobnąć....
Dietkowo niby ok....ale jem jakoś tak wszystkiego po trochu...troche słodkiego też niestety...
naszczescie rano ćwiczyłam...mam nadzieje, że wieczorem dzisiaj poćwicze...bo wczoraj mi sie nie udało....poszłam do sypialni do córci, bo mąż jakoś nie dawał rady jej uśpić( chyba sie odzwyczaili od siebie:))i jak sie chwile położyłam to zasnełam....
mam mega doła...leje, wieje....pogoda jest masakryczna...brak kasy...brak perspektyw na prace....mąż mi docina, że nie pracuje tylko trace kase.... i już nie mam siły...zwariuje....
a i dostałam dzisiaj @....
mężuś u sąsiadów drinkuje...córcia bawi sie z córeczką sąsiadów a ja przyszłam do domu na chwile....bo zrobili popcorn i za dużo zaczełąm podjadać wiec uciekłam zjeśc małokaloryczną kolacje- suróweczka z sałaty, papryki, pomidorka, ogórka...dałam troszke czosnku i przyprawiłam do smaku.....mniam....mniam...
obiecałam, zę bede czytać i komentawać wasze pamietniki...ale jakoś brakuje mi weny ....przepraszam....
dajcie mi jakiegoś kopa....bo sama ze sobą nie moge od tego narzekania i marudzenia...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.