Wydziedziczę to moje potomstwo.
Bo mi świństwa robią! Niezamierzenie i bezwiednie, ale jednak !....
Jedno od dwóch tygodni ma fazę na robienie domowych wypieków. Zwłaszcza kruchych babeczek, wymyśla do nich różniste kosmiczne nadzienia. Pyszne. Zużywam prawie całą moją silną wolę, aby się elegancko poczęstować JEDNĄ sztuką, a resztę tylko ukradkiem pożerać... i to tylko oczyma.
Teraz drugie, zrobiwszy interesik, zrobiło SŁODYCZOWE zakupy do domu. Na własnym łonie wyhodowałam żmija! Jeszcze wielki słoik nutelli starannie omijam wzrokiem, bohatersko daję radę odsuwać pokusę... Ale on kupił czekoladki nadziewane. Rozmaite. Piernikowo - śliwkowe. Jogurtowo - truskawkowe. Wiśniowe z wiśniówką. Advocatowe. I inne. Bo tylko te smakowałam. Tylko??? Wrrrr! Zjadłam w ciągu dwóch dni co najmniej 6 czekoladek. Dopiero dzisiaj się wściekłam i zaniosłam je z kuchni do pokoju dziecięcia. Bo dalej bym podżerała. Wrrrr
Co prawda skrupulatnie doliczałam słodkie kalorie do codziennego bilansu. I górnej granicy, samej sobie wyznaczonej, nie przekraczałam. Ani erg energi ponad 1500 kcali! No pasaram!
Ale co z tego????? Ja widocznie przybieram na wadze od patrzenia na smakowitości. Od pachnącego słodkością powietrza.
30 deko do góry, to bilans z ostatnich dni.
Nic to. Wysikam ten tłuszczyk. Wysikam nadwagę.
Idę sobie zrobić herbatki. Mam jedną nową, o smaku i zapachu dojrzałej wiśni. I jeszcze mieszankę z kwiatami łąkowymi nabyłam. Jak sobie zaparzę jedną i drugą, to cudne zapachy fruwają po całym domu.
paniBaleronowa
29 stycznia 2010, 12:34pod tą wagą se mogą nawet dziki seks uprawiać. Byleby mi tylko dupy nie zawracały z właściwego kierunku :) Bo mnie dupa na dobry tor wskoczyła, nawet na niby-nutelli (6 łyżek mleka odtłuszczonego w proszku, 3 słodziki tabletkowe- wiem, że fuj, ale bardziej fuj są wały tłuszczu, 3 łyżki ciepłego mleka, łyżeczka kakao ciemnego i żółtko). Owocową też tym karmię. Nie narzeka. Buzinki.
kitkatka
29 stycznia 2010, 10:29jeszcze mogą to szamać to co im żałujesz. To niech ich wina, że Tobie od samego patrzenia bebzol rośnie. Powiedz, żeby nie jadły przy Tobie albo wlicz w bilans kaloryczny jedną czekoladkę. Ćwicz silną wolę - za mnie też przy okazji, hi hi hi. Pozdrówka
Krynia1952
28 stycznia 2010, 20:51Cwiczą Twoją wolę-jesteś silna i dasz radę:))
mamagia
28 stycznia 2010, 17:51owocowe herbatki, najbardziej truskawkowo-waniliową. Ale na diecie Dukana nie można ich pić :(((. Jeszcze trochę, tylko 3 kg mniej i może mi pozwolą. Gosia.
notomag
28 stycznia 2010, 14:30wydzidziczysz za słodkości, mało pod biurko nie wpadłam czytając ten wesoły wpis :)) a na takie frywolne pokusy pozwalam sobie raz na ruski rok ;-))
RadGor
28 stycznia 2010, 12:27Jolu, ze tylko takie masz powody do wydziedziczenia... Uśmiechnij się, zaśpiewaj pięknie na cześć swoich dzieciątek . Kiedy się śpiewa, nie można jeść... Pozdrawiam cieplutko