Od dzisiaj. Bo moja dieta, moje szczuplenie i nie-tycie oparte są na bilansie kalorycznym.... a teraz po prostu nie daję rady.
Jak mam liczyć próbowanie, doprawianie, dosmaczanie i nie oszaleć????
Wczoraj kroiłam ziemniaki na sałatkę. Oczywiście część, lekko osolona i zagryzana kostką z kiszonego ogórka, lądowała u mnie w paszczy. Za każdym kęsem miałam biegać do kompa i dopisywać spożyte kcale??? Albo taki barszcz. Doprawiałam, smakowałam, pogryzałam plasterki gotowanego buraka, zastanawiałam się - co by tu jeszcze?..... gdzie ja bym miała głowę pamiętać w tak wielkiej i ważnej chwili liczyć kcale??
Albo kompot z suszu.... wiadomo ile kcali ma morela suszona... Ale ile jabłka suszone a ile kandyzowane, ile figi, gruszki też suszone i kandyzowane. Albo kaloryczność śliwek, przecież są i kalifornijskie, i węgierki, i suszone w dymie, i w czymś tam...
Trudno, liczyć z powrotem zacznę trzeciego dnia po wigilii.
Na wagę będę wchodzić, czemu nie... najwyżej będę patrzyłam na wyświetlacz z rosnąca zgrozą. Trudno. Zgroza też dla człowieka.
Dietetycznie:
Dosmaczałam sałatkę, łyżkę od majonezu oczywiście oblizywałam... udając zamyślenie i głęboki namysł... i podjadałam... ale przecież to prawie same jarzynki. Najadłam się.
Wyjadałam rozgotowane śliwki kompotowe oraz żurawinę suszoną i wygotowaną. Mniam.
I barszcz aromatyczny, wypiłam wielka chochlę.... jak przelewałam do butli, żeby wystawić na balkon. PYCHOTA!
I kostkę czekolady.... taka samotna, ostatnia w papierku leżała.
Chyba powinnam zjeść choć plasterek wędliny albo makreli.... Nie chce mi się, sałatkę mam w brzuszku.
Wagowo
Od wczoraj trzy deko w górę, czyli założenia Klubu Constans spełnione
Idę kończyć kompot i zabieram się za krojenie kapusty.
Dzieci co chwila wkładają łepki do kuchni. Mówią, że wigilia wigilią, ale ze świąt najpiękniejsze są zapachy.
menevagoriel
24 grudnia 2009, 12:52Renifer Rudolf już grzeje kopyta, Mikołaj w pośpiechu prezenty chwyta, By smutki poszły w kąt, Życzę pogodnych Świąt. <img src="http://dl.glitter-graphics.net/pub/133/133531f6528ekauo.gif" width=317 height=325 border=0><br>glitter-graphics.com
wiesinka
23 grudnia 2009, 20:42<img src='http://img37.imageshack.us/img37/5393/stajenka12.jpg' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>"Kiedy gwiazdka na niebie zza chmur się wychyli, a księżyc wśród obłoków posłanie wymości- wigilijne życzenia przynoszę Wam mili, zdrowia , szczęścia, radości - wszelkiej pomyślności "
katprzlud
22 grudnia 2009, 23:14W te święta magiczne, życzenia ślę liczne. Pachnących jodełek z ogromem światełek. Pod obrusem sianka, a za oknem bałwanka. Prezentów pod choinką od Mikołaja z wesołą minką Ciepła rodzinnego w Dzień Narodzenia Pańskiego. Dużo jedzenia na stole, NIECH TE ŚWIĘTA BĘDĄ WESOŁE!!!
karinadulas
22 grudnia 2009, 07:53masz racje, nie da sie w takich warunkach liczyc kalorii...smacznego...pozdrawiam
haanyz
21 grudnia 2009, 20:08I taki barszcz bedzie Ci stal do Wigilii, i sie nie zepsuje i co najwazniejsze, nie wyjedza Cie go??
madora
21 grudnia 2009, 19:52dzieci naprawde maja racje, ja z dziecinstwa pamietam wlasnie zapachy przygotowywanych potraw na swieta, a teraz sama dbam o to by wlasnie swieta kojarzyly sie moim dzieciom wlasnie z zapachami. Wesolych Swiat zycze.
basia1234.zabrze
21 grudnia 2009, 19:17Jak bombka na choince i gwiazda na niebie tak Bóg miłosierny zjawia się u Ciebie i daje Ci spokój, radość i wiarę , w te Święta radosne, hojne i wspaniałe.
SEREMKA
21 grudnia 2009, 17:53i te smaki i zapachy nas gubią :-) ale nic to poświętujemy i wrócimy na właściwe tory.Tego Tobie i sobie życzę.
RadGor
21 grudnia 2009, 16:27mają rację. Zapachy to cały urok świąt. U mnie dopiero od środy zacznie pachnieć... Pozdrawiam
kitkatka
21 grudnia 2009, 16:18się z Twoimi dziećmi, że najpiękniejsze są świąteczne zapachy. Barszczu nie robię i lecę na gotowcu - jakoś nie chce mi się. A reszta powolutku idzie ku przodowi. Mięsko popieczone. Jutro ostanie zakupy rybno - owowcowo- warzywne i do dzieła. W święta mamy dyspensę od liczenia kcal i notowania. Pozdrówka