.... jeszcze sobie muszę poukładać w głowie.... wyjaśnić sobie dogłębnie
Jest mi wciąż zimno, dlatego trochę więcej jem niż latem. Organizm podstępnie wykorzystuje każdy nadmiarowy erg energii. Jesienią więcej jestem w domu, nie ciągnie mnie na zewnątrz. Więc bliżej do lodówki, pojemnika z chlebem, spiżarki. Gdy za oknem niebo równo i szaro zaciągnięte, wraca moja stłumiona miłość do smacznego pieczywa. Skończyło się przyjemne i bardzo kaloriospalające jeżdżenie na rowerze. Karty open na basen i siłownię nie razie mieć nie będę.
Czyli - ach, jakie to było proste, hłe, hłe, hle - już wiem, czemu się mnie robi więcej.
Więcej jem. Mniej się ruszam. I to tyle.
... no, Ameryki to ja nie odkryłam. No i do takich wniosków nie dochodzę po raz pierwszy. A za każdym razem odczuwam zaskoczenie, że to jednak prawda.
Znalazłam dostępną mi aktywność fizyczną.
Po pierwsze. Zaczęłam chodzić z kijkami. W lecie z wyżyn siodełka rowerowego patrzyłam na kijkowców z głębokim niesmakiem i politowaniem. A teraz sama... brrr. No, nie do końca mi to chodzenie pasuje, ale staram się tak skanalizować moją wściekłość i zawziętość, żeby się przekształciła w kijkowy napęd.
Po drugie. Zamówię hulahopa. Przecież kiedyś kręciłam i to nawet z figurami. Jestem w trakcie wyboru jak najbardziej optymalnej obręczy.
Ps. Dzisiaj po raz pierwszy od ponad 5 lat miałam dobry sen. Przygodowy, wyraziste postacie, w beżach, bieli i błękitach. Trochę sensacji, trochę akrobatyki powietrznej, jakaś walka na miecze. Taki przyjemny sen. I gdy przed świtem wstałam po picie, to wróciłam do łóżka i znowu z przyjemnością zanurzyłam się w ten sen. Otulił mnie zapach mojego męża, odprężyłam się, przykryłam po czubek nosa.... sen pzyszedł, ciąg dalszy tego samego.
Wstałam uśmiechnięta i wypoczęta.
kitkatka
16 listopada 2009, 01:28się nad hulahoop od kilku dni i chyba też się skuszę. Albo pomoże albo zaszkodzi. Pobawić się można a sprzęt kosztuje grosze. Pozdrówka
haanyz
15 listopada 2009, 19:58no fakt Ameryki nie odkrylas, u mnie to samo - mniej sie ruszam, jakos tak blizej mi ogolnie do lodowki, rodzina zaczela sie buntowac i powiedziala, zeby tez cos dla niej kupowac w sklepach do jedzenia, znaczy sie mnostwo pokus. Ale czas to przezwyciezyc! juz od jutra...hihi, tak mawiala moja siostra przez cale zycie - juz od jutra sie odchudzam i poszla zjesc ostatnia porzadna kolacje - pol bochenka chleba;-)
karinadulas
15 listopada 2009, 16:13tez sie zastanawiam nad hulahopek, ale widziałam ze teraz sa jakies rózne udziwnione niewiadomo co i nie wiem co wybrac
RadGor
15 listopada 2009, 15:21powodzenia. Kijki i hulahop powinny dać upust Twojej energii. Pozdrawiam.
sikoram3
15 listopada 2009, 15:20wszystko to prawda ....nie ruszamy sie i tyjemy. Pozdrawiam.
mirabilis1
15 listopada 2009, 14:00A teraz zaczynam się zastanawiac! Hula hop taki jakiś spec-znaczenia? Masujący itp? Bo jak mam takie najzwyklejsze ze zwykłych i "się kręci". Na rozgrzewkę spróbuj z tym imbirem. Pomaga A pieczywo..... Mniammm. Jem tylko samo. Dla mnie dobry chleb albo buła ta taka, która solo jest przepyszna. Nie pamiętam kiedy jadłam jakąś kanapkę tak zwaną. A śniło mi się, że na każdym kroku znajdowałam pieniądze. I byłam w "mojej" fabryce - co trochę obrzydzało mi radośc ze znalezisk. I tak oto podpięłam się do Twojego wpisu:)))). Zaskakujące swoją drogą: zjadasz bułę, ciacho, kuraka i TAKI ZDOLNY JEST TEN ORGANIZM że odkłada się w mięciutkiej równomiernej tłuściutkiej postaci. Cuda.