kurczę, nie idzie mi to odchudzanie
jem tak samo, oszczędnie, słodkie (ciasteczka belvita) ostatnio jadłam po niedzielnym Maratonie, ale waga kieruje się jakimiś autonomicznymi wskaźnikami, samowola zupełna!
wczoraj nagle zobaczyłam górne stany 63, a teraz zeszłam z wagi, międląc w ustach różne obelżywe wyrazy - bo 64,4
paranoja!
przy takim pilnującym sie jedzeniu?!
przy tej ilości kilometrów dziennie na rowerze??!
25.09 - 45 km, Masa Krytyczna i powrót naokoło
27.09 - 60 km, obsługa Maratonu Warszawskiego
28.09 - 22 km, dojazd i powrót z inwentaryzacji sprzętu
29.09 - 28 km, wieczorem, na dobry sen
30.09 - 22 km, różne miejsca, rower komunikacyjny
1.10 - 58 km, przejazd krawężnikowy na Ursynowie i pod lądujące samoloty
2.10 - 31 km, przejazd z przyjaciółmi na zakończenie Powstania, zapalaliśmy świeczki pod tablicami pamięci i czerwone race na Kopcu Powstania
aaa!
to ja na Maratonie
a to moja odzyskana przyjaciółka, po liftingu
te białe (a właściwie jaśniutkoszare) wzory na ramie są odblaskowe i te szare patyczki na kołach też
jest moja, najmojejsza!!!
jak jej nie było - miałam 4 pojazdy zastępcze, różne modele, bo i sportowy góral i treking i baaardzo wypasiona damka miejska Herculesa z prawdziwym skórzanym siodełkiem Brooksa - każdy z nich był niewygodny, niepasujący, obciążający dziwacznie nadgarstki i plecy, dziwnie hamowały, biegi im "nie tak" chodziły...
jak wróciła Moja - to przez trzy dni w trakcie jazdy wciąż się uśmiechałam, nareszcie wszystko było na swoim miejscu
beaataa
8 października 2015, 07:22Jak Ci "nie idzie to odchudzanie", a jesz tak samo, to chyba źle jesz niestety. Nie to co trzeba, nie o tej co trzeba godzinie... Ja wciąż muszę konfrontować się boleśnie z faktem, że to co było dobre kiedyś (w energię i przyjemność jedzenia się zamieniało) teraz dziwnie w tłuszcz się zamienia i nie tak gdzie bym chciała go widzę. Powodzenia:), lubię wpadać tu do Ciebie, bo też na koło nakręcam >5000 tys. na rok, codziennie przez Ursus śmigam (tylko mój R. jest facetem, szary, duży, wierny - wszędzie ze mną, jak go gdzieś nie wpuszczają to czeka...) i mam automat z ciasteczkami Belvita w pracy, moja codzienna próba sil....
lukrecja7
4 października 2015, 19:43Joluś super wyglądacie, nawet Twoje kolczyki pasują do rowerku!!!
renianh
4 października 2015, 01:21Pięknie się razem prezentujecie .
Magdalena762013
3 października 2015, 22:50Co to jest przejazd kraweznikowy?
Magdalena762013
3 października 2015, 22:50O, faktycznie fajny lifting. A Tobie na pomoc przyszloby mierzenie skladu ciala - zobaczylabys ile masz miesni a nie tluszczu, od tego jezdzenia. A spadki moglby dopomoc inny sport, moze jakies plywanie w miedzyczasie?
KaJa62
3 października 2015, 17:20Pięknie wyglądasz na maratonie i Ty i ta Twoja, mi też nie idzie odchudzanie i zaczynam wierzyć, że to hormony, pozdrawiam
jolajola1
3 października 2015, 23:41przecież pływam!!!! jak ze Staśkiem na basen idziemy, to każde z nas, i ja, i Pan i Władca, ma pół godziny dla siebie... bo drugie zajmuje się Staśkiem... ale on w tym czasie przepływa kilometr, a ja ledwie 7000metrów, czasem z górką
baja1953
3 października 2015, 15:22Piękna ta Twoja MOJA:)) Wiadomo, własny rower najlepszy, najwygodniejszy i w ogóle naj...a jeśli jeszcze razem przejechaliście dziesiątki tysięcy km, to i sentyment dochodzi...:) Na swoim kellysku dobijam do 30000km, a Twoja Moja jest przecież starsza( nie wymawiając wieku kobiecie)... Wg mnie ważysz cudnie, o 5-6 kg mniej ode mnie, i ja osobiście Ci zazdroszczę ze wszystkich sił:))
adador77
3 października 2015, 10:41jak ja tesknie za rowerem....za niczym tak nie tesknie jak za tym uczuciem :) piekna ta twoja rozowa bestia i w pelni rozumie przywiazanie i nawet zazdrosc jesli chodzi o osobisty rower:)
bozena89nz
3 października 2015, 10:36Może to mięśnie, skoro tyle ćwiczysz a pilnujesz jedzenia