Guru to facet przecież.
Kobieta to gurua.
Guruą dla licznego grona jest pani Joanna. I cóż z tego że nie żyje? Guruą sie jest bez względu na stan istnienia.
Danii poruszałam się na rowerze. Po rodzinnych wypadach rowerowych jechałam sobie dalej sama. Śladami Guruy.
Czy to w Helsinborg czy w Hillerod było całe piętro z samymi
łyżkami. I w którym to zamku wisiały straszliwe portrety duńskich dam, których uroda
była podobno powodem oziębłości duńskich kawalerów?
Bo ja dotarłam tylko do Helsingor.
Plac świętej Anny w trakcie gruntownego remontu, wymiana
nawierzchni i zmiana organizacji ruchu. Wytypowałam 2 budynki, one mi
najbardziej wyglądały na Dobroczyńcowe. Przy okazji widać, jak chwilami
niebezpieczna jest praca chciwego fotografa.
linka do zdjęć z placu
W ogrodach Tivoli oczywiście szukałam maszyny do flotacji
miedzi. Ale chyba te zręcznościowki wyszły z mody. Obecne automaty
zręcznościowe przypominają snajperkę z niedobrym celownikiem, a celuje się do
srajfonów, kart pamięci, itepe.. Na Demonie się przejechałam (rollercoaster! brrrr! ) i na najwyższej karuzeli i
oglądałam muzyczno-wojskową paradę w wykonaniu małych chłopaczków.
linka do spaceru po Tivoli
W Birkerod pewna byłam tylko drogi na stację. To tam latały
obie późnym wieczorem do maszyny sprzedającej papierosy. Chodniki,
rzeczywiście, wąskie. Mógł ten (hehe) podlec Elżbietę w czerwonym kapeluszu
wepchnąć w krzaki ogrodzenia.
link do Birkerod
Na widok zielonej tablicy z napisem „Charlottenlund
Travbane”Stałam przy ogrodzeniu toru… i wydawało mi się, że jest śnieżna
zadymka i prawie widziałam hrabiego Petersena, jak potrząsa wdzięcznie lejcami
a Florens leci, grzmiąc kopytami. Na starych trybunach i na nowych trybunach
słychać ryk setek podnieconych gardeł. Duch pani Joanny polatywał nade mną, i
wyobrażam sobie, z uznaniem kiwał głową
Potem poszłam skrótem przez las, do stacji kolejowej. Jeszcze nie zmierzchało,
ale slońce już blisko horyzontu było. Ścięty pieniek znalazłam, papierosa
zapaliłam, chwilę czekałam. Duch Alicji się nie pokazał. Chyba zabrakło mi
szpilek z krokodylej skóry.
Do stacji doszłam. tu już nie linka, to lina okrętowa - do Kraju Karoliny
ps vitaliowe
wagowo - constans, wciąż między 63 a 64
rowerowo - ponad 1400 nawinięte na koła
1sweter
5 maja 2015, 21:54no właśnie tak mi się wydawało że dawno Cię nie czytałam... gdzie się podziałaś? halo! Jolka! wracaj!
ewako1966
14 kwietnia 2015, 07:41Oglądałaś "Kochanka królowej" z Madsem Mikkelsenem? Duńczycy kręcą dość dobre kino i mają naprawdę przystojnych aktorów.
zoykaa
13 kwietnia 2015, 22:11pe.es pisalam Ci ze dorwalam na ibeju brakujace 2ostatnie ksiazki ,ktore ktos lata temu pozyczyl i nie oddal.Wiekszy kawalek....i Nieboszczyk.maz...Meza zostawiam na pochemiczne smutki.dokanczam Tereske i Okretke i znowu bunt we mnie rosnie.ze.dlaczego to tak.tak.szybko.,ze Gurua do tej Szwajcarii i w ogole...my z Cura takie wariatki wszystkochmielewskie jako i Ty..i jeszcze moja Karina wszystkochmielewska tu w Anglii wiesz?jak nie wiesz,to juz wiesz.ze wiesz...wiesz?
zoykaa
13 kwietnia 2015, 22:06a szpilki z.krokodajla se kiedys zadundzimy co????
jolajola1
13 kwietnia 2015, 23:05nie musza to byc szpilki, od nich bola nogi . .. ale nabyć butki z krokodylej skóry to bym kiedyś chciała, lakierowane, mniam!
zoykaa
13 kwietnia 2015, 23:25Wszelki wypadek zajumali Ci.Ci.mam. ja Ci on.dzieje sie juz akcja poustrojowo choc.P i J wciaz maja po.12 lat;(
zoykaa
13 kwietnia 2015, 22:05Jolu!Jolu!Cura mi wyslala smsa do kraju krolowej Eli cozes Ty powyczyniala!ja jestem zazdrosna!ja tez chce!dlaczego mnie tam nie bylo????myslisz ze Joanna i Alicja gapiky sie z gory???ja mysle.ze tak i chichotaly sztansko...szatansko....ssciskam.pozdrawiam i dziekuje za promien slonca w czasach dla mnie burzowych...Zoyka
Magdalena762013
13 kwietnia 2015, 21:38Zastanawialam sie, o czym piszesz- musialam sie cofnac do poprzedniego wpisu:). Fajne dunskie przygody:).
Nattina
13 kwietnia 2015, 17:08ooo, Chmielewska i Szekspir :)
dede65
13 kwietnia 2015, 15:49az mi się łezka w oku zakręciła, dzięki za ten spacer ;)dzis obowiązkowo Chmielewska do poduszki ;)
wiosna1956
13 kwietnia 2015, 14:41jak zwykło bywać , twoje wpisy są zawsze ciekawe , wszyscy pamiętają Joannę !!! buziak !
CuraDomaticus
13 kwietnia 2015, 13:10Ciekawe też gdzie jest ogród, w którym Alicja poradziła sobie zagubić sześciometrowy pręt :)
baja1953
13 kwietnia 2015, 12:51Cześć, Jolu;)) Gdy napisałaś, że jedziesz do Danii, to zaraz wspomniałam Joannę Chmielewską.Jak wiesz i ja mam i czytam wszystkie jej książki, wszystko to o czym piszesz i ja pamiętam z jej książek, autobiografii...Dziękuję za tę wycieczkę śladami...:)) Pamiętasz? Najlepsze dialogi Joanny z cieciem ( "Całe zdanie nieboszczyka") tez powstały na tej skrótowej drogi na stację kolejową z wyścigów... No to wracam do Twojego wpisu, teraz podążę za kolejnymi linkami...