No, ta kaszanka rzuciła się na mnie i taka pachnąca, gorąca, prosto z patelni, skwiercząca... sama mi wskakiwała do ust. Dwie porcje tak mi wskoczyły. W momencie wylizania talerzyka - doznałam ostrego ataku wyrzutów sumienia. Wskoczyłam na rower. Zrobiłam po ciemku 19 kilometrów z ogonkiem.
Co mi pokaże jutro moja szklana waga????
Acha, jutro ma byc bezchmurnie i słonecznie. Planuję sobie, by robotę przełożyć na popołudnie i wieczór, a w dzień ruszyć na dłuższą wycieczkę rowerowa. Przy okazji może sobie odświeżę grecką opalenizną?...
Granti
21 sierpnia 2009, 06:22pojechać rano na wycieczkę - udało się? tyle tylko- że jeśli chodzi o mnie- po porannej wycieczce - ciężko byłoby pracować, szok tlenowy uśpił by mnie do wieczora:)) Pozdrawiam
haanyz
20 sierpnia 2009, 09:54i za 2 zajecia zaplacilam 35 zlotych, zajecia trwaja 1,5 godziny.
haanyz
20 sierpnia 2009, 09:53Mysle, ze jezeli byc zatanczyla Twoim wysportowanym, umięśnionym plaskim brzuchem przed Panem i Wladca orientalny taniec brzucha owinieta tylko w przezroczyste szmatki - to nocke masz z glowy!!! Mozesz zapomniec o snie, a nastawic sie tylko i wylacznie na cwiczenia damsko-meskie w parach;-)))))
Ciupek
20 sierpnia 2009, 01:21Tak przeczytałam kilka wcześniejszych wpisów i naprawdę odzyskałam wiarę w ludzi i w to, że po 40-stce nie robią się oni powoli zgredami. Mam nadzieję, że ja również nim nie będę choć póki co po moim sposobie bycia można wywnioskować, że zgłaszam takie aspiracje.