...jak wyszłam rano, świtem niemalże - to dopiero teraz wróciłam. 15 godzin intensywności. Ledwo żyję.
Ale taki dzień w biegu ma niewątpliwe zalety - brak czasu na porządne jedzenie, brak czasu nawet na myślenie o jedzeniu. Tylko coś chapsnąć w biegu. A teraz jestem tak zmęczona, że nie mam nawet siły, żeby otworzyć lodówkę. Daję słowo !
Pan i Władca przyniesie mi drinka, mam nadzieję. Ale kto mi łapki rozbuja, żeby umyć ząbki?
Dla porządku. Zassane dzisiaj:
kubas kakao i 2 kromki bułki, bez niczego
jabłko
spora porcja sałatki jarzynowej z majonezem, własnej mamie przecież nie odmówię, zwłaszcza, że byłam u niej wszystkiego 14 minut
3 garście malin i mało słodka galaretka, maliny w niej zastygły
jutro policzę kalorie, dzis nawet mózg mnie boli ze zmęczenia