przecież nie na TAKIM poziomie!
wczoraj 57,8 a dzisiaj znowu 58,2
zeszłej zimy, w styczniu i lutym, też waga mi podstępnie, po ociupince, rosła
a teraz jeszcze dodatkowo rozstrojony organizm mam, rozsynchronizowany okropnie, przez te codzienne długie rehabilitacje i przed głód po długotrwałym częstym skoczybruzdowaniu i przez brak regularnego rowerowania
ktoś mógłby powiedzieć, że rozdzieram szaty z powodu kilograma czy dwóch, a inne vitalijki to naprawdę mają problemy, wielokilogramowe
vic polega na tym, że ja jestem bardzo drobnej budowy oraz wzrostu siedzącego psa, więc każde pół kilo natychmiast staje się na mnie widoczne, zwłaszcza, że osadza się głównie w obszarze brzusznym . . nie! nie jako oponka, tylko jako balonik z przodu
chyba będę w piątek zmuszona przesunąć pasek w kierunku absolutnie niesatysfakcjonujacym
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
monimoni27
17 stycznia 2013, 10:52Oj, wiem, wiem, jak to jest z tym "niby tylko pół kilo". Kiedyś jedna mądra kobieta powiedziała coś w ten deseń: że dla tych "mniej obfitych" (z szacunkiem dla wszystkich) ten kilogram, dwa, pięć jest takim samym wyzwaniem, jak dla tych, którzy mają więcej ciała 15 kilo. Teraz może się narażę, ale u osób szczuplejszych kilogram, dwa jest bardziej widoczny niż u o osób obfitszych kilka kilogramów. No i doskonlae wiem, ze tej jeden wstrętny kilogram odkłada się zawsze tam, gdzie najbardziej go widać! A Ty sie poukładaj w czasie i pzrestrzeni, bo Cie gonię! Już nie chcę ważyc 10 kilo więcej niz Ty :-) A słój - oby spadł z tej półki ;P
kitkatka
16 stycznia 2013, 17:38Muszę u Ciebie bywać bo Twoje teksty poprawiają mi nastrój. Swoją drogą to trzeba mieć dużego pecha żeby w luterańskim kraju zgubić się na żydowskim cmentarzu, hi hi hi. Wracam lada chwila i zacznę pisać. Tymbardiej, że upasłam się jak prosiak i znowu hodze tylko w dresie i legginsach. Mnie też każdy nadmiar zbiera się na bebzolu. A wielka i gruba baba to już przegięcie. Pozdrówka
1sweter
15 stycznia 2013, 22:55aaa buu... to niedobrze z tą Twoją wagą... ale to wina zimy... a co do fotki to dziękuję za uznanie... podpowiem Ci że tu dopiero jest ładna... co prawda nie tegoroczna ale... http://marrgo.flog.pl/wpis/2081024/w-gdansku-na-mariackiej-trzeci-raz-ci-go-nie-damo... zajrzyj :o))
Windsong
15 stycznia 2013, 21:36Jestem zatem wzrostu psa stojącego na tylnych łapkach i u mnie też każdy kilogram widać w udach i w zadku, rozumiem Cię doskonale :)
zarowka77
15 stycznia 2013, 19:11dodałam poprzez linkowanie... co oni tu pozmieniali na boga..... ;)) jakas ty ciągle chudawa;))
Milly40
15 stycznia 2013, 18:58Polecam moją metode, ja się nie waże, i nie mam zmartwień.
kasperito
15 stycznia 2013, 14:15dobrze Jolu że widzisz od razu bo łatwiej wtedy to ogarnąć, a do piątku dużo może się zdarzyć:)
sr.lalita
15 stycznia 2013, 12:05Ja Cię rozumiem! Ja też widzę różnicę po każdym kilogramie. Przyjdzie sezon rowerowy - odejdą kilgramy :-)
BlackHorse
15 stycznia 2013, 11:42Nie ma się co stresować :)
DuzaPanna
15 stycznia 2013, 10:09trzeba rozdzierać szaty! lepiej rozdzierać szaty nad kilogramem niż być zaskoczonym 10-cioma kg
luckaaa
15 stycznia 2013, 10:08do piatku daleko , moze sie duzo wydarzyc
Elamela.gd
15 stycznia 2013, 09:49a poza tym bądz wyrozumiała dla siebie !!!! pamiętam jaka po rehabilitacji zawsze wykończona byłam !!!!!!
Elamela.gd
15 stycznia 2013, 09:47to i ja zdobędę się na odwagę i przesunę pasek w tą znienawidzoną stronę :((((( w sobotę
KaJa62
15 stycznia 2013, 09:44My Jolu mamy jednakowy problem z tym tyciem i chudnięciem ale jak patrzę, to Ty paseczek odchudzania masz bardziej wyśrubowany (53 kg) niż ja. Życzę wagi o jakiej marzysz, pozdrawiam.
baja1953
15 stycznia 2013, 09:36Rozumiem Cię, w końcu przybyło Ci w parę tygodni 4 kg, a tyle to ja zyskałam przez 2 miesiące...doprawdy przykra sprawa...Pocieszające jest to, że Ty wciąż jesteś bardzo szczupła:)) a waga spuści z tonu, gdy i Ty się uspokoisz, przestaniesz się rehabilitować , itp... No i tego Ci życzę, stabilizacji na pożądanym poziomie;)) trzymam kciuki, ja swojego jaska z przodu już się pozbyłam, czyli można......
agnes315
15 stycznia 2013, 09:28całkiem Cię rozumiem, obawiam się, że moja waga też mnie chce tak załatwić, muszę być czujna :) Buźka
magdasobejko
15 stycznia 2013, 09:25Bedzie dobrze:):) Ja niestety genetycznie już mam taki problem ...że w mojej rodzince wszystkie kobitki ....mają problem z udami i brzuchami :(taki typ urody....dla mnie to koszmar :( miłego dnia i pozytywnego nastawienia :)