Już mi łatwiej, już mi lepiej. Nie czuję głodu, tylko łakomstwo.
Przedwyjazdowy kociokwik z praniem, przymierzaniem. W zeszłorocznym bikini ..... aż łzy mi poleciały, wściekle różowe sznureczki zrobiły mi miękki baleronik na biodrach. CHOLERA!!!...
Więc córka ma nowe, używane 13 dni bikini. Pojechałyśmy razem do Złotych Tarasów po nowy kostium dla mnie. W jakiejś wyprzedaży kupiłam majty, też wściekle różowe, za to w białe grochy i z falbankami. A co mi tam, greckie lato jest raz do roku. Górę w innym sklepie kupiłam czarną, moje piersi potrzebują już... hm... otoczenia uwagą i czułością, żeby się jako tako prezentowały. Ale w domu na środku czarnej kokardki zrobię sobie różowy pomponik, naszywkę, coś różowego i będę miała komplet. Jej też kupiłam, białe z falbankami dla odmiany. Obie będziemy falbankować męskiej części załogi po oczach
Jeszcze do zrobienia:
Kupić dziecku japonki plastikowe
Ufarbować na szarą mgłę włosy
Pedikiur
Depilacja
Henna ... a nie, henna była dzisiaj, między bankiem a praniem
2 kolorowe prania
Znaleźć statyw do aparatu i aparaty do zdjęć podwodnych
Zawieźć kwiatki i kotka, kwiatki to nie wiem, gdzie
Nie zwariować
Skrócić na maszynie moje nowe szorty, a Panu i Władcy obszyć ukochane plastikowe tszirty
Zapłacić rachunki
Zrobić synkowi żarcie obiadowe i zamrozić w małych porcjach
Do w pół do północy zassałam 1292 kcale. Teraz zapycham się otrębami, doskonałe do oszukiwania łakomstwa i zapijam herbatkami owocowymi. Kot mi leży na kolanach i mruczy i łepek co chwila chce w zagięciu łokcia chować. Okropnie niewygodnie.