NAPRAWDĘ
Wczoraj zauważyłam, biegając na obcasach. Więc dzisiaj znowu wskoczyłam na wagę i się obmierzyłam. Waga wciąż ma tendencję spadkową i baaaardzoooo ją za to kocham. I spadły mi centymetry w biuście (choć tu wolałabym nie...) i właśnie w udach. Kilometry na bieżni pod górkę i na basenie wreszcie zaczęły się kumulować i przynosić efekty???? OBY !
A poza ty mto dzisiaj imieniny Stanisława, mojego taty, mama pewnie zrobi taką wyżerkę, że nie sposób będzie się powstrzymać. Mniam, mniam... na samą myśl... mniam, mniam. I ten ajerkoniak.... I wino domowe osiemnastoletnie....
TRUDNO, nie będę przecież walczyć z przeznaczeniem. Może tylko trochę szybciej będę się na bieżni poruszać i trochę dłużej.
nocą:
jesuuuuuu, ależ zassałam kalorii! jak zachłanna motopompa....
zupa pomidorowa jak z dzieciństwa, puree kartofelkowe posypane koperkiem marchewka z groszkiem i cienkie mięsko w gęstym sosie cebulowym i czerwono-różowe wino, a potem słodkie, mikro pączki, tort śmietanowy i jabłecznik i drinki z finlandii i soku jabłkowego i ajerkoniak
dobiły mnie ajerkoniak z pączusiami
po powrocie do domu leżałam skarżąc się na słodkie mdłości, masowałam się po brzuszku i co jakis czas chodziłam do kuchni po następnego ogórka konserwowego
ccaroline
8 maja 2009, 11:04Gratuluję :) Pozdrawiam i proszę o głos, z góry dziękuję! http://vitalia.pl/index.php/mid/67/fid/936/odchudzanie/diety/sid/2518
zorzakasia
8 maja 2009, 10:58Pieknie, trzymaj tak dalej. I tez jestem zdania, ze czasem mozna sobie pozwolić na male grzeszki dietkowe, byle nie za czesto, a później je spalać. Jak to mówia "jeden dzień nie świadczy o całej diecie" Udanej imprezki :)