TRZY RAZY stawałam, oczom własnym nie wierząc....
PIĘKNA CYFRA - 60,00
i ani deczka więcej
poproszę o oklaski
Zrobiłam sobie z radości większe śniadanie. + 391 kcal.
Potem latałam i załatwiałam, kilometry na obcasach. Przechodziłam koło mojej kiedyś ulubionej cukierenki.... i tam była moja ulubiona niegdyś.... (no teraz też, ale tam nie chodzę) BAJADERKA. DUŻA. Stała na wystawie i tak się na mnie patrzyła.....
Uległam.
W domu jeszcze miałam na tyle opanowania, że prawie połowę oddałam synkowi. A resztę pożarłam, pochłonęłam ze łzami szczęścia w oczach.
Potem przy komputerze podjadałam, niewiele, ale ta bajaderka z drinkiem i podjadaniem kosztowała mnie + 536 + 283 kcali.
Popołudniem siłownia okrojona, tylko aeroby i ciężarki. Za to bieżna była znacznie dłuuuużej. Na maszynach co liczą zrobiłam - 690 kcali, za cięzarki nie wiem, ile....
Po siłowni kukurydza z łyżką majonezu ( + 245) i poszliśmy na basen.
Za pływanie żabką policzyłabym -346 kcali, ale policzmy - 400 za te 40% kraula. Po powrocie ciut kukurydzy z odrobiną majonezu + 95
... jeszcze potem pewnie ze 2 drinki wypiję, ale to już dopiszę jutro. I jakąś kromkę lub 2 z ciemnego chlebusia (edit: wypiłam i podjadłam za +635 )
+ 391 kcal + 536 + 283 ? 690 + 245 - 400 + 95 +635
Bilans +1095
(więc sie raduję, bo żyć z czegoś trzeba, a ja temu mojemu tłuszczykowi daję za mało pożywki... choć dzisiaj przy tej bajaderce to miałam stracha
Granti
7 maja 2009, 21:32ja za 10 kilo tez poproszę o oklaski,. ale to za lata świetlne:))