waga nie spadła od wczoraj
jest taka sama to znaczy (hehe) wciąż poniżejpaskowa
ale nic dziwnego
mam w sobie truskawki oraz pierwszą w tym roku młodą kapustkę z koperkiem
było superhiper MNIAM !!
i mam w sobie DUMĘ - ona też swoje waży
DUMĘ z wczorajszego dnia
W pierwszym urzędzie chciano mnie potraktować jako kłopotliwego petenta, że dokumentów nie ma, że proszę za 2 tygodnie. Że muszą mówić samodzielnie osoby zainteresowane czyli własciciele, ale nie ja.
Było tak do czasu, aż trzymając w ręku kartkę druku słodkim głosem zapytałam, gdzie mam zostawić skargę na niedopełnienie obowiązków służbowych (niepowiadomienie właścicieli o planowanej zmianie) oraz o niedotrzymaniu terminów wynikających z KPA. Dwa największe grzechy urzędnika. Przy czym poinformowałam, że na razie jeszcze nie zakładam złej woli i działania z premedytacją.
Były zdumione oczy i popłoch. Poproszono o konkrety.
Proszę bardzo:
Kiedy był robiony operat geodezyjny?
Czy poinformowano wszystkich właścicieli działek o odbywających się pracach nad operatem?
Na jakiej podstawie zmieniono przeznaczenie istniejącego budynku gospodarczego?
Kto personalnie podjął tę decyzję?
Dlaczego nie powiadomiono właścicieli działki o planowanej zmianie statusu istniejącego budynku?
Dlaczego nie powiadomiona akurat tych jednych właścicieli tej jednej działki o terminach na zgłaszanie zastrzeżeń do operatu?
Dlaczego, skoro gmina przyjeła operat 1 marca, o zmianie poinformowano właścicieli tej jednej jedynej działki dopiero po 4 kwietnia i to w formie niekorzystnej zmiany podatku gruntowego, grożąc przy tym finansowymi karami administracyjnymi.
.... w tym momencie mi przerwano.
Przez najbliższych kilka godzin miałam dziwne wrażenie. Jakby lis wpadł w stado leniwych kur. Albo piorun strzelił w koperek. Archiwistki rozbiegły sie po dwóch budynkach starostwa, urzedniczki dwie ze łzami w oczach przeszukiwały miejscową kartotekę. Goniec 2 razy biegał między geodezją starostwa architekturą starostwa a podatkami w gminie.
Z korytarza trafiliśmy na dywany i do gabinetu.
Przerzucano się mną oraz właścicielami działki jak gorącym kartoflem, tak, tak, załatwimy, naprawimy, poinformujemy, tak, tu obok jest 4 notariuszy, oczywiście zadzwonimy do sadu, uprzedzimy, tak windykator gminny już powiadomiony i będzie czekał .. . nie, nie trzeba wyjaśnień, żadnych podań, tylko proszę tu podpisać, prosze, dokument bardzo czytelny, nigdzie nie ma małego druku. Proszę uprzejmie. Ależ oczywiście nie muszą państwo czekać.... Tu jest mój, i mój i mój bezpośredni telefon, w razie problemów proszę dzwonić.
SZAŁ CIAŁ I UPRZĘŻY
Zamiast 3 spraw z którymi pojechaliśmy - dzięki uprzejmości, pomocy i nadzwyczajnej uczynności urzędników starostwa, gminy, notariatu i sadu - załatwiliśmy 5.
barbra1976
19 maja 2012, 12:34jak to dobrze byc urzedowokumatym...
nonos
17 maja 2012, 11:18Wiem, wiem.... dobra chemia nie jest zła;-) Dobrze, że już na koniec maja mam wizytę u neurologa, to wezmę receptę. Wydawało mi się, że nie jestem potrzebująca, bo miałam kilkanaście lepszych dni. Ale skończyło się babci sranie;-) Ach, Jola.... jak ja bym chciała, żeby to wyleczenie było takie proste.... wiesz, że w naszej służbie zdrowia nic nie jest proste i szybkie nawet, gdy powinno być. A ja jeszcze jestem na etapie konsultacyjno-poszukiwawczym: może jest jakiś sposób poza skalpelem? Może coś można zrobić? Ale na to potrzeba czasu i pieniędzy - kolejne odpłatne badania, kolejne odpłatne konsultacje u neurologów, neurochirurgów, rehabilitantów itp. Dlatego jedziemy z sisterką akurat do Kołobrzegu na wywczasy, bo tam jest jeden z lepszych lekarzy - spodyliatrów. Może on będzie miał zdanie odrębne, bo póki co jest 3:0 dla operacji. I feler w tym, że operacja nie jest rozwiązaniem ostatecznym: to nie wyrostek, że wytną i człowiek zdrowy;-) Bo po wstawieniu 2 implatów w miejsce dysków i stabilizacji okolicznych kręgów na sztywno (na implanty ruchome się nie kwalifikuję - zbyt daleko posunięta choroba zwyrodnieniowa całego kręgosłupa) i po wycięciu na tych poziomach osteofitów, które zarastają mi otwory na korzenie nerwowe - owszem - prawdopodobnie pozbędę się ucisków na nerwy i odpadną problemy neurologiczne. Ale taka stabilizacja na sztywno dwóch poziomów w szyi zaburza cały układ kostny i nerwowy. Pozostałe elementy przejmują amortyzowanie przeciążeń i kolejno siadają następne odcinki. Ta operacja może znacząco spowolnić moją chorobę. Ale mnie nie wyleczy. Szkoda tylko, że wcześniej lekarze mieli problem gdzieś, bo przecież "pani jest za młoda", grrrrr. Taaaaa.... moja matka miała zawsze jedną radę - "przestań jęczeć, mnie boli bardziej";-))). A lekarz do którego poszłam sama, jak miałam z 15-16 lat nawet na mnie nie patrząc zaordynował "trzeba robić wiatraczki rękoma, a zwolnienia na WF i tak nie dam, więc nie przychodź więcej". PRL się skończył był, ale z latami niewiele się zmieniło w tym zakresie. Nawet jesli nie miałam już naście lat, tylko -dzieścia czy -dzieści. A rehabilitacja z ubiegłego roku zaszkodziła mi zamiast pomóc. Fachowcy, pożal się boshhhh. Prawie 100% ćwiczeń zaleconych jest zakazanych w dyskopatii szyjnej. Teraz to ja jestem mądra po szkodzie, ale wtedy uwierzyłam.
zoykaa
17 maja 2012, 02:14szal cial i uprzezy:)jakbym siebier lsyszala albo przynajmniej nasza J,.ch:0tez jestem z Ciebie dumna :0
Insol
16 maja 2012, 22:10widziałam twój wpis u Monalisy; każdy ma swoje zboczenie, niektórzy biegają po górach a inni jeżdżą rowerem po 100km, savy???
pojedyncza
16 maja 2012, 21:57hahaha! kulam się... merytorycznie ich zagięłaś.....piekne. P.S.nie chlastaj się.... waga w klubie pokazala 53,7..... :-) rozpoczynam akcję 50 na lato!
nonos
16 maja 2012, 21:27Stara prawda - człowiek cokolwiek chce załatwić to musi iść uzbrojony po zęby. W wiedzę;-) Co do Małej Rudej... licho wie czy uczulona na krowie, bo jeszcze ani łyka w swoim prawie 3-letnim życiu nie przetestowała;-)
kitkatka
16 maja 2012, 19:05Bo teraz za błędy urzędnik odpowiada do wysokości rocznych dochodów. Zasłużyłaś na nagrode w postaci wago piniżejpaskowej za taką waleczność. Pozdrówka
Insol
16 maja 2012, 17:30kontener sałaty = rukola + roszponka + lodowa + masłowa + ogórek + pomidor + szczypior + trochę kukurydzy + świeżo zgrilowany kurak/ tuńczyk z puchy / łosoś z patelni lub wędzony na to dajemy sosik - wedle gustów
alunia1960
16 maja 2012, 17:28No, razem z tą ciężką dumą to zasłużenie przeskoczyłaś nawet mój pasek! Aż Ci zazdroszczę takich umiejętności, choć nie narzekam, nie boję się i potrafię załatwiać różne rzeczy w urzędach. Ale żeby taki popłoch i to w Warszawie?... no,no...a właściwie co ja tu głową kiwam - przecież to TY jesteś :-) pozdrówka!
deepgreen
16 maja 2012, 16:49Jola, ile bierzsz za godzine?Biore Cie do moich supelkow:-)I tez dumna z Ciebie jestem:-)
majarzena
16 maja 2012, 16:27Dobre:)
RudaBaba
16 maja 2012, 15:52Chciałabym to zobaczyć!! Przychodzi miła niepozorna pani, a tu po kilku zdaniach taki popłoch!!! BRAWO!!!
luckaaa
16 maja 2012, 14:06no to caly urzad pracowal dla ciebie w tym dniu ;))
sr.lalita
16 maja 2012, 13:41Kurcze, Jola, musze Cie chyba wynajmować do takich rzeczy... Bo sama bym sobie nie poradziła. Mi się słabo robi jak słyszę słowo 'urząd' a co dopiero się tam wykłucać. Co do izotoników, masz rację, ale chce przetestować różne wersje ;-) xx
monimoni27
16 maja 2012, 13:38Ha, ha, ha - wiedziałam, że zrobisz popłoch, he, he. Ale się uśmiałam wyobrażając sobie tą całą akcję :-)
filipinka1
16 maja 2012, 13:38he, he, Joluś jestem z Ciebie dumna ale szczerze mówiąc spodziewałam się takiego obrotu sprawy (Ty pewnie tez, hi, hi ) :))
agnes315
16 maja 2012, 13:30No to miałas szczęście, że trafiłaś na pokornych urzędasów, bo ja jak kiedyś miałam załatwić sprawę to się jeszcze rzucały paniusie, że jak mi się coś nie podoba, to żebym na pismie skargę złozyła, wcale się krowy nie przestraszyły, dopiero jak poszłam do kierownika to sprawa została załatwiona, ale po złości w ostatnim możliwym ustawowo terminie, tała mała zemsta na koniec :)