Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rąbanko, dmuchanko, całowanko i różowa barbie


Spoooooko, nie będzie wulgarnie o czynnościach sexualnych.

 

Byłam jak laleczka barbi, niezamierzenie. Bo się ubrałam na wyjazdową majówkę w ciuchy, co je mam na Cyklady. Różowa miniówa, różowe klapki, oczojebna różowiasta wycięta koszulka i wystające spod niej karminowe ramiączka stanika. Odruchowo makijaż pendant i do różowej siatki wsadzona niebieska torebka, bo mi się przepakowywać nie chciało i czasu nie stykło. A na okrzyk, że na ganek majówkowy wchodzi barbi, oburzona odpowiedziałam, że nieprawda, bo mam okulary (ops, mam przecież przeciwsłoneczne różowe szkła) i że biust już nie taki szpiczasty. Na to dostałam odpowiedź, że nawet powiewający koński ogon mam związany gumką różową ze srebrnym. Tego to już nie wiedziałam, to było odruchowe.

 

Gospodarze, 6 gości dorosłych i kilkoro doroślejącej młodzieży. Jeden z tej młodzieży był szalenie oczołapny, w takim specjalnym typie, za którym głowę traciłam w nastoletnich czasach. Facet córki gospodarzy. Więc oczywiście oczy syciłam estetycznie. I jakoś tak grawitowałam, by się bezczelnie wygapiać.

I razem dmuchaliśmy. Nie się! W grilla. Razem, potężnymi dmuchami. Bo się dmuchawa grillowa zepsuła, a powietrze stało. Tak się rolą przejęłam, że potem, przy drugim rozpalaniu, pocałowałam. . . hehe, grilla. Brodą. Się oparzyłam i mam teraz na niej długie ciemne i swędzące oparzenie.

 

A wieczorem, gdy mgły opadły i temperatura też opadła, w zimnicowe okolice 22 stopni, się przebrałam. Na luźno, do ogniska, do gitary i śpiewów. Też jakoś odruchowo te ciuchy przygotowałam. Bialogranatowe skarpetki, błękitne spodnie, bluzka długorękawna w bieli, niebieskości i srebrze, z kleksami czerni. Jasnogranatowy polar i oczywiście, teraz już pilnowałam, jasnoniebieska grubaśna frotka do końskiego ogonka. Tym razem barbi niebieska.

 

I przy ognisku rąbałam. Nie się. Rąbałam siekierą kolejne kawałki masztu sosnowego. A na facetów zbliżających się do siekiery - warczałam. Naprawdę! Ze 2 lata nie używałam siekiery!


A potem Polak z duszą Peruwiańczyka i Dolores, jego peruwiańska żona, oni śpiewali tylko dla mnie. Nie gram na gitarze od ponad ćwierćwiecza, ale palce mi się same w akordy układały. I te melodie, szarpiące gdzieś moją muzyczną i estetyczną pamięć. I oni, tak cudownie zgrani w duetach, jakby sobie muzyką życie opowiadali. Zresztą, cóż dziwnego, jako młodzi ludzie przez 5 lat grali w zespołach andyjskich na warszawskiej starówce.

Tak mnie ta muzyka rozszalała, żem ściągnęła gumkę z włosów, machałam nimi, ciałem wyginałam. A potem usiadłam tyłem do ognia, a twarzą do nich i słuchałam. I, wstydząc się, ćwierćwiecza palenia i zniszczenia własnego głosu, podśpiewywałam. Wokalizę spróbowałam tylko raz wykonać. Potem już tylko słuchałam. W zachwycie.

 

A potem się od ogniska oddaliłam, poczuwszy, że za duże szumy mam. Po schodach na pięterko 2 razy biegałam, bagaże wnosząc. A potem mnie zmogło, zwinęłam się w siedzący kłębuszek na przedostatnim stopniu, przytuliłam plecy do boazeryjnego drzewa i błogo zasnęłam.

 

Następny dzień dobry od rana. Wstałam, o dziwo z łóżka. Jakąś dobra dusza dopomogła moim zwłokom.

Ptaki śpiewają. Na ganku z ziołową herbatką usiadłam. Patrzyłam na psy i na ptaki i odpoczywałam. Chodzić nie mogłam, wczoraj musiałam jakoś niestarannie stąpnąć i uraziłam obydwie ostrogi. A potem wyjęłam mojego stareńkiego laptopa i pisałam. Pisałam cały dzień, z przerwami na rozmowy, na posiłki, na piosenki, na opowiadanie dowcipów, na herbatki, na kolejne drinki, na kompot z jabłek i świeżego rabarbaru. Z przerwą na wspaniałą burzę, ścianę deszczu i niebo mruczące i ryczące grzmotami.

Zabagniony text, czekający ponad 10 dni, sam mi spływał z palców na klawisze. I te śpiewające ptaki. Do godziny wyjazdu, do 18, miałam prawie gotowe 30 stron textu.

 

 

 

W sobotę rano się NIE WAŻYŁAM.

Bo się nie odważyłam


Synalek i córczę są od sobotniego świtu w domu. Cały dzień spały..

  • monimoni27

    monimoni27

    8 maja 2012, 09:38

    Aleś mnie rozmarzyłaaaa.... Już siedze obok Ciebie sluchającej gitar...

  • monalisa191

    monalisa191

    7 maja 2012, 11:27

    Mogłabym czytać bez końca!! :) Patent z torebką przechwytuje! Sierota... przepakowuje wszystkie niezbędniki z jednej do drugiej a przecie można sposobem. Dziękuje!!

  • rob35

    rob35

    7 maja 2012, 08:45

    Po czym się ma takie gejzery hormonalne? Po 50-tce?

  • tulip24

    tulip24

    6 maja 2012, 22:52

    Tak, masz rację. Myślę teraz o pysznych kluskach z truskawkami, który nam upichcił w Londynie kiedyś. Dziwne to wszystko, co też się człowiekowi przypomina w takich chwilach. Dosłownie czuję w ustach ten smak.

  • AAMM4

    AAMM4

    6 maja 2012, 22:52

    Jolu, powinnaś pisać felietony do gazet. I wydawać książki. Ciekawie piszesz, z humorem, z głupotki robisz perełkę. Jesteś nietuzinkowa. Jak te tulipany, które Ci się spodobały.

  • Insol

    Insol

    6 maja 2012, 22:26

    ależ robię dni odpoczynkowe!!! za to jedyne co czuję to jak puchnę a jak więcej zjem to czuję jak mi brzuch sterczy, no głupota jakaś!!! ja ci mówię - ja się poprostu za dobrze prowadzę!!! jak się 'weznę' to pójdę na balety, urżnę się piwskiem a noc zakończę kebabem i zapewne to mnie postawi na nogi!!!

  • tulip24

    tulip24

    6 maja 2012, 22:23

    Wiem, że ludzie umierają, dzieci cierpią z glodu, młode matki osierocają niemowlęta itd. Ale mnie to nie pociesza w takiej chwili i cóż poradzę.

  • RudaBaba

    RudaBaba

    6 maja 2012, 22:13

    Talent bajarza posiadasz o Pani... I chciałby człowiek w Twym wieku być tak pozytywny :)

  • jestemszczupla

    jestemszczupla

    6 maja 2012, 21:22

    Jolu, Ty jesteś nie do pokonania :)))) co tam kontuzja, dmuchniesz, chuchniesz i po sprawie :D

  • nanuska6778

    nanuska6778

    6 maja 2012, 20:23

    Nieee, Ona nie ma problemow ze szkola. Jest obowiazkowa. Lekcje zawsze odrabia sama - nigdy z Nia nie siedze. Uczy sie ok, ale "szostkowa" nie jest. Szkola Ja po prostu nudzi... Ja Ja rozumiem, bo mnie tez nudzila i tez nie lubilam chodzic do szkoly. Tyle, ze ja nie mialal komu o tym powiedziec, a Ona ma. Zwyczajnie, "uzewnetrznia" to, co sie dzieje w Jej serduszku:-) O byle co placze, sie wscieka, smieje... Ma to w genach. Jej rodzice sa tacy sami:-)))

  • elasial

    elasial

    6 maja 2012, 17:56

    Pisz powieści,cudownie opowiadasz.Cudownie !!!

  • tyniulka

    tyniulka

    6 maja 2012, 17:08

    Na szczescie to potrwa tylko 3 miesiace! przez tyle lat probowalam sama na wlasna reke decydowac o tym co jem i waga stala w miejscu badz rosla :/ 3 miesiace dyscypliny dobrze mi zrobi :) a czas spelnianie zachcianek jeszcze przyjdzie! pozdrawiam

  • mrowaa

    mrowaa

    6 maja 2012, 14:50

    Dokładnie tak;-))) Budzi się we mnie zwierz... oby tylko nie leniwiec;-)

  • kasperito

    kasperito

    6 maja 2012, 14:27

    Barbi robiąca drewno , hii fajne zestawienie:) A czas miło spędzony:) Eee gdzie tam jak wróbelek jem, a moje menu musi być na razie ugrzecznione, bo przeszkadza mi mój nadbagaż. Niedzielne pozdrówka:)

  • pojedyncza

    pojedyncza

    6 maja 2012, 14:08

    niestyety jego nie ale kilku sie udało !

  • mikrobik

    mikrobik

    6 maja 2012, 12:04

    Jolu, jak widzę i Ty grillowałaś? czyli byłaś w grupie osób, które zaczęły sezon. Ja grilla lubię nie za często. Ten majówkowy zawsze jest wyborny. Ja swoją wredotkową wagę też omijam z daleka, a ona złośliwie popatruje i szczerzy zęby z uciechy.

  • Wiedzmowata

    Wiedzmowata

    6 maja 2012, 11:42

    To nie są takie "zwykłe_wuefowe_brzuszki" czy "nożyce"; mam bezpieczny zestaw ćwiczeń od masażysty na brzucho-talio-pośladko-schabowe okolice, już nie raz ćwiczyłam i było OK; kiedyś porwałam się na rower po dłuższym (kilkumiesięcznym?) zasiedzeniu i wracając z krótkiej wycieczki miałam wrażenie, że mój kręgosłup stracił ciągłość, "przykre" odczucie; pozdrawiam serdecznie :-)

  • rozaar

    rozaar

    6 maja 2012, 10:36

    Nic tylko pozazdrościć cudownego wypoczynku.

  • Giove

    Giove

    6 maja 2012, 10:33

    dawno juz sie tak nie odprezylam...uwielbiam takie klimaty...

  • asia0525

    asia0525

    6 maja 2012, 10:04

    Jaką ty masz lekkość pisania!!! I ten tytuł ;)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.