1.
Wlazłam na wagę. NIE o świcie. Pierwszą myślą było, że niemożliwe. Drugą myślą było zaskoczenie, bo przecież szklana waga jest nieożywiona i guuupich primaaprilisowych dowcipów nie robi. Trzecią myślą było podejrzewanie Pana i Władcy o jakąś primaaprilisową sztuczkę, ale nie, obejrzałam wagę od spodu, żadnego balonika, gumki, sprężynki, baterie poprawiłam.
Wlazłam drugi raz.
56.
Pięćdziesiąt sześć i zero.
Nie, to nie jest guuupi dowcip. Ale na taki wygląda.
Nie zasłużyłam. Jeszcze nie zasłużyłam.
Za niezasłużone drogo się płaci.
Potem.
2.
Trzy banki. Każdy ma innego właściciela. Jeden nasz rodzimy. Drugi o korzeniach greckich, trzeci holendersko-międzynarodowy.
Wszystkie robią dzisiaj guuupie dowcipy. Nie wykonują przelewów. Zablokowują konta na kwotę 23 zł. Nie drukują potwierdzeń przelewów. Wylogowują użytkowników niespodziewanie.
Guuupie dowcipy. Pan i Władca mocno zapieniony wisi na telefonie i grozi repetowaniem kałasznikowa. Ja też jestem niespokojna, w końcu operacje bankowe to moje narzędzie pracy
Mam cichutką nadzieję, że osoby odpowiedzialne za bankowe prymaaprilisy poniosą finansowe kary. Bo cholery można dostać.
3.
W pierwszej chwili wyglądało to na guuupi dowcip.
Córczę zmieniło wczoraj miejsce zamieszkania. Synalek dziś wyprowadza się z Roskilde do Kopenhagi. Zamieszanie.
Rano sms od córczęcia, że kot się zgubił. No, po prostu cudnie durny dowcip primaaprilisowy.
Ale jej łzy na skypie już nie były guuupie. Były prawdziwe. W zamieszaniu kot wyszedł. Niechcący. Ale z nowego lokum. Przy poprzednim był wyprowadzany na smyczowe spacery i zna teren. Tu jeszcze nie. Ma obróżkę, ale ze starym adresem.
Między jednym a drugim studenckim budynkiem jest 800 metrów odległości oraz dwupasmówka...
4.
Mam cichutką nadzieję, że los wyczerpał tegoroczny przydział głupich dowcipów, co na nas mogą spaść.
Proszę, już więcej żadnych dowcipów. Głupich i mądrych. Żadnych!
Niech dzień będzie cudownie nudny.
5
Siłownia
..... eee, napiszę późnym wieczorem, teraz odczuwam niechęć do wydłubywania danych z excela i wsadzania do worda.
Tyle tylko na teraz, że mam już za sobą prawie 1000 km.
6
W ramach obchodów Dnia Głupca obiecuję mieć dziś osobisty dzień dobroci dla głupców. Nie będę kasowała guuupich komentów. Ani chamskich, ani złośliwych, tylko te wulgarne. Hulaj dusza, piekła nie ma!!!
Już nawet się wykazałam. Nie skasowałam takiego jednego do poprzedniego wpisu.
joannnnna
2 kwietnia 2011, 08:48Ojej, tak mi przykro ze kocurro wyszedl niepostrzezenie... badzcie dobrej mysli... znajdzie sie... nasza kicia zwiala przez okno z pierwszego pietra... tydzien wloczykijki nie bylo... w nocy bylo po -17 stopni... wrocila - chuda jak przecinek i przeziebiona na maksa... weterynarz, zastrzyki w dupsko i teraz ma sie swietnie to nasze polroczne bejbi... Wasz kocurro tez sie znajdzie... koty wracaja... Buziak dla Ciebie i corczecia!!
kitkatka
1 kwietnia 2011, 23:00wychodził na spacer to trzeba go szukać na starym terenie. Mój dwa razy na początku uciekł po rusztowaniach (akurat budynek ocieplali to sobie rozerwał siatkę i uciekł) i wrócił pod nasz blok. Siedział pod oknem i darł się. Od chodzenia nogi mnie nie bolą ale od jazdy na rowerze okropnie. Pozdrówka
renianh
1 kwietnia 2011, 22:52Jak z kotkiem to nie żart to bardzo mi żal bo uwielbiam kotki.Chwilowo bez kota jestem bo mój uczulony i jednak wolę jego bez kataru i kota, niż kota i jego męki.
uliczka7
1 kwietnia 2011, 17:18Ty sie na wagę nie oburzaj- p[iękny widok Ci sie ukazał :) Tylko pozazdrościć !!!!! Jeśli o mnie chodzi, trzymam się Dukana i w najbliższym czasie nie zamierzam puścić:) Szukam tylko nowych przepisów coby jajek przed wielkanocą nie znienawidzić ;)
AAMM4
1 kwietnia 2011, 17:16Rozsądnie wytłumaczyłaś przypadek R.S. Też tak podejrzewałam. Szkoda mi jego wysiłków. Będę o tym pamiętała. Też miałam problem z utrzymaniem wagi, przytyłam i znowu walczę. Tak jak wiele z nas. Ty masz już powody do zadowolenia. Nie martw się głupotami. A kotka trzeba szukać, wołać i na pewno się znajdzie. Poza tym jest adres na obróżce.
Ciupek
1 kwietnia 2011, 17:09Samam siebie głupcem uczyniła. Bynajmniej nie aprilisowo.
BettyBoop6778
1 kwietnia 2011, 17:04Jasne, ze to nie zadne bohaterstwo. nawet nie nazwalabym tego odruchem PORZADNEGO czlowieka. Zwyczajnie, jak jest okazja, zeby zrobic cos dobrego, pozytywnego, to sie to robi i final. No, faktycznie malodowcipne te Twoje "prima aprilisy". Moze powinnas obchodzic, jak Hiszpanie, w dniu Niewiniatek?:-)
DuzaPanna
1 kwietnia 2011, 15:06podczytałam, że Haanyz przypomniała Twój zeszłoroczny 1. IV. heh, chyba na 1 IV powinniście zamykać się na 4 spusty, zasłonić okna i przeczekiwać. Mam nadzieję, że reszta dnia jest przyjemniejsza, a kot już się odnalazł.
haanyz
1 kwietnia 2011, 13:50ja rozumiem, ze kot to tez czlowiek i dlatego łacze sie w bolu i trzymam kciuki coby znalazl droge do domu!
Wiedzmowata
1 kwietnia 2011, 12:24brudne szyby i chwilowe zachmurzenie? (jakoś ciągle mi wychodzi kolejność wykonywania działań: 1. praca; 2. moje zwłoki; 3. cała reszta; 4. sprzątanie - no inaczej się nie da...) - oki, to może ruszę wyobraźnią i już zawsze będę widziała piękną pogodę?
Insol
1 kwietnia 2011, 11:59na tyle potów wypoconych i kilometrów objechanych, mężczyzn wprawionych w osłupienie raźnym biegiem na siłowni to ja uważam że ten spadek jest w pełni zasłużony, ba! ja uważam, że to dopiero początek!
Elamela.gd
1 kwietnia 2011, 11:46i mamy pytanie która waga jest prawdziwa ta o świcie, czy ta poźniejsza ?????
haanyz
1 kwietnia 2011, 11:43wiesz co. podsumowujac ten dzien, znaczy sie jgo poczatek z zeszloroczny, to jest chyba pikus? Prawda? Bo ja pamietam Twoj zeszloroczny 1 kwietnia. i Twoje przerazenie, ktore odebralam jako dowcip.
Wiedzmowata
1 kwietnia 2011, 11:40co do banków: niedouczeni i bez wyobraźni informatycy? ciekawe, czy komuś się będzie chciało na sejmowo_ministerialno_partyjnych stronach porozrabiać ;P - pozdrowionka :-))