... ale dzisiaj już nie jestem taka pewna ...
Chodzi o to Zimowe Terminatorowanie.
Dwa dni intensywności na siłowni. Dwa dni nocnego odśnieżania.
Spalam dziennie ponad 1000 kcali. Z tego 2/3 aerobowo.
Podaż kaloryczna w normie.
Odezwały mi się zapomniane mięśnie. Jaki przyjemny jest powysiłkowy ból! - dla świadomości. Ale jaki mało przyjemny dla ciała!
Od chodzenia na bieżni pod górkę intensywnie czuję głębokie mięśnie między pośladkami a udami. Od odśnieżania czuję mięśnie ramion i te pod biustem u góry. Troszkę sobie naderwałam prawy biceps, ale maść kamforowa czyni cuda.
Dżinsy spadają i z nóg i z tyłka.
Nie mam czasu jeść. Nie mam czasu siedzieć w kuchni. Nie mam czasu palić.
Zasadniczo jestem zadowolona.
ALE ...................
Wczoraj na wadze było mnie znacznie mniej niż na pasku.
Dzisiaj na wadze jest mnie więcej niż na pasku.
Niby jest wytłumaczenie, bo wróciłam z odśnieżania bardzo głodna. No i zjadłam wielką porcję zasmażanych buraczków z jabłkami.
Ale wcale mi się TAKE WYNIKA WAŻENIA nie podobają.
Wiem, wiem, to tylko dwa dni. To dopiero dwa dni. I wiem, że lawinowe spadki są niezdrowe.
Ale takie satysfakcjonujące!!!
Dzisiaj lekki odpoczynek od Zimowego Terminatorowania. Tylko patyki między urzędami. A popołudniem i wieczorem babciowanie.
ps.
Zapomniałam, że śnieg jest taki ciężki. A jak skamienieje, to pieruńsko ciężki. Więc może i dobrze, że dziś już nie pada.
uleczka44
2 grudnia 2010, 22:37masz rację, zmienily mi sie troche priorytety, a moce przerobowe wcale nie z gumy. Lubię być potrzebna i teraz wreszcie mam pole do popisu. Więc działam, ku uciesze mojej i mam nadzieje synowej także. Bo malutka jeszcze ma moje starania w głębokim poważaniu. Twoja waga z perspektywy kilku dni zarejestruje pozytywnie Twój wysiłek. Tylko z dnia na dzień to wychodzą dziwne sztuki magiki. Dzisiaj brnęłam przez Warszawę w śniegu i też czuję sie jak terminator.
masito
2 grudnia 2010, 16:50https://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudzanie/diety/forum/11/topicid/87759/sortf/0/rev/0/range/0/page/9
datuna
2 grudnia 2010, 16:08Też uwielbiam czuć sobie mięśnie, które zwykle zapomniane :) odśnieżanie jest świetnym uzupełnieniem treningu :D powodzenia w spadkach nagłych i powolnych, Jolu! pozdrawiam!
DuzaPanna
2 grudnia 2010, 14:29jak najwięcej samopodziałów :D aż znikną wszystkie niechciane fałdki, a zostaną te chciane ;)
haanyz
2 grudnia 2010, 13:06jola! Ja odsniezylam swoj chodnik - 50 metrow, chodnik sasiadki - bo to szwagierka z chorym kregoslupem - kolejne 50 metrow i chodnik tescia, kolejne 50 metrow, albo i wiecej!!!!!!!!!!!! I nie przesadzam! Klnelam jak szefc gdy zobaczylam to spowrotem zawalone!!!!
SowaBuho
2 grudnia 2010, 01:18nic tak nie cieszy oka jak spektakularny spadeczek na wadze- niby ma się świadomość, że to: a) odwodnienie b) przeczyszczenie kiszek c) coś innego, ale radocha jest :)
kitkatka
2 grudnia 2010, 00:05Tobie truć o pierdołach. Jak mogę jakoś sama zaradzić to kombinuję. Najczęściej to się robi w nocy więc po prostu wyłączam. A czoraj było kuku wcześniej to się wnerwiłam. Myślisz, że ja pojmę co Ty do mnie mówisz z tematu komputerowego? Jetsem takim dyletantem, że aż wstyd na dzisiejsze czasy. I zamiast się podszkolić to siedzę na tyłku i marudzę. Poodśnieżałaś już wszystko? Bo u mnie nadal wspomnienie po śniegu. Ale cały czas straszą. Natomiast mam doświdczenie w odśnieżaniu chodników bo kiedys mieszkałam w domku i to na rogu. To było straszne tn przymus odśnieżania i grabienia liści. I do dzisiaj trzeb sprzatać nie swoje tereny. Pozdrówka
alunia1960
1 grudnia 2010, 23:19z zazdrością. Ale co do wagi - może urządzenie się spi.....ło i stąd te skoki? :-) Zimowe pozdrowienia!
loona23
1 grudnia 2010, 23:14u mnie juz sypie:) a jutro tez ma padac ,wiec jutro praca na nowo:) buziaki
G.R.u.
1 grudnia 2010, 23:11Bardzo mi miło. Ze zdjęcia kojarzę, że kiedyś mi się zajrzało do Twojego pamiętnika - narodziło się dobre skojarzenie, stąd tym bardziej cieszy mi się e-japa, że i ja wzbudziłam sympatię. Pozdrawiam, babeczko, radości z życia nigdy za wiele. :>
rozaar
1 grudnia 2010, 22:51Czy te wagi kiedykolwiek docenią nasze wysiłki i zmagania?Jesteś bardzo pozytywnie zakręconą osóbką i nawet ze śniegu potrafisz wycisnąć ile się da.
renianh
1 grudnia 2010, 22:40Za to u nas śniegu dowaliło nieźle ,muszę skombinować jakąś łopatę bo może też jakiś czyn społeczny bym machnęła?
fiona.smutna
1 grudnia 2010, 19:43u mnie śniegu niewiele... nie ma co robić:) ale zapowiadają opady:) trza brać przykład z Ciebie:)
zoykaa
1 grudnia 2010, 19:30Jolantyna, nie no zima dziala na Ciebie iscie nie korzyscie:)nie jem,nie pale, nie pije,a zyje?:)musze podpatrzyc na linka cozes mi podeslala.Trzymaj sie cieplo, nie daj sie sniezkowi przed bloczkiem ,na bloczku(dachu przychodni )i takim tam:)pozdrawiam cieplutko,hawk
haanyz
1 grudnia 2010, 19:22ha!!!! Witaj w tym niesprawiedliwym swiecie cwiczeniowo - niejedzeniowym. I ta malpa nigdy Cie nie zrozumie i Twojego wyslku! Jak przeczytalam Twoj wpis to troche mi ulzylo, bo juz myslalam, ze ze zman jest cos nei w porzadku, w sensie, ze jakas nienormalna odchudzeniowo jestem;-) Cmokam
kitkatka
1 grudnia 2010, 17:02rytuał terminatorowania należy zakończyć łopatą na czyimś grzbiecie? I twedy będzie spadać. Spierniczanie sprintem przed odwetem to jednak spory wysiłek, hi hi hi. Miłego babciowania. Pozdrówka
Ciupek
1 grudnia 2010, 16:34To ja Cię zatrudniam do odśnieżenia mi drogi do szkoły, co Ty na to?
baja1953
1 grudnia 2010, 15:05Nie smuć się... Jutro ma spaść świeżutki śnieg, taki leciutki jak puch!! Będziesz mieć mnóstwo uciechy..;) Pozdrawiam..:)
elkati
1 grudnia 2010, 11:35w urzędach - jak już do nich dotrzesz ;)))
DuzaPanna
1 grudnia 2010, 11:05ale szybko odsunęłam tę myśl od siebie ;) może w przyszłym tygodniu pomyślę jeszcze raz :) Bo tak w ogóle to ja bardzo lubię chodzić.