Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nóż w kieszeni i ręka w nocniku. I jeszcze kij w
mrowisko.



będzie dłuuugo


Lata całe przydeptałam w sobie i politologa i polemistkę i mianowanego urzędnika państwowego. Politolog podnosił czasem łeb przy okazji wyborów. I tyle

Ale teraz!!! Różne reakcje, wasze vitalijkowe, oraz medialne, zewnętrzne (dziś 7 godzin byłam podsłuchawkowana do radia) mnie poruszyły. Wsadzę więc kij w mrowisko. Jeszcze głębiej. A że mnie mrówki oblizą... No cóż, taka ich mrówkowa natura. Kąsając, może jakaś mrówka zacznie myśleć...

 

Nóż mi się otwiera w kieszeni. Jak automatyczny scyzoryk. Że złości.

 

Na obłudę.

Chcą go uhonorować. Nadawać jego imię mostom, ulicom. A nawet nazwać jego imieniem nazwać Stadion Narodowy. A ja się pytam nieśmiało - za co? Czy tragiczna śmierć zrobiła z niego Wielkiego Polaka???? Co najwyżej ta śmierć spowodowała gwałtowną zmianę w stosunkach-polsko rosyjskich. Ale póki co - jest to ocieplenie chwilowe. Takie zmiany stosunków międzynarodowych ocenia się właściwie dopiero w szerszym zakresie czasowym. Więc za co ma być tak uhonorowany???? Cóż zrobił tak wspaniałego? Czy choćby tylko wielkiego?

Owszem, zginął tragicznie. Owszem, (jakoś tam) w trakcie wykonywania obowiązków. Ale ludzie tak samo jak on giną codziennie. Cieć, co dostał od złodzieja w głowę. Policjant, pobity na śmierć przez chuliganów. Kierowca karetki staranowanej przed tira. Kasjerka banku, zamordowana przed bandytę. Im się pomników nie stawia. Bo nie byli na świeczniku?.... Więc za co ???

 

Na obłudę numer dwa.

Jeszcze zeszłotygodniowe wydania gazet, tygodników pełne były artykułów o tym, że to kiepska prezydentura. Że nieodpowiedni człowiek na tak exponowane stanowisko. Że mądry, owszem, że erudyta, ale jednocześnie uparty, ulęgający zacietrzewieniu.

Tomasz Lis napisał felieton o tym, jak w Polsce siła najważniejszych stanowisk nie zależy od konstytucji, a od osobowości człowieka. Lis stwierdził, ze nigdy nie było i pewnie już nie będzie tak słabego prezydenta, jak ten obecny. Dzisiaj nie odważyłby się powtórzyć tego samego stwierdzenia. Kto inny zresztą z krytycznej braci dziennikarskiej teraz ośmieliłby się powiedzieć to głośno? Chyba nikt. W obawie przed linczem.

Z mediów już trzeci dzień sączy się nostalgia, jaki to był dobry, mądry, cudny Mąż Stanu..... To te same głosy, ci sami ludzie, którzy jeszcze we czwartek, jeszcze w piątek... Jedna vitalijka do mnie pisze "kiedy słyszę jakiego wspaniałego prezydenta straciliśmy - z ust tych samych osób, które wyrażały się do tej pory negatywnie o stylu sprawowania Lecha Kaczyńskiego, mam wrażenie, że tkwię w jakimś matriksie"

Wypowiadał się dzisiaj psycholog społeczny: Na pewno nikt przytomny nie powie dziś głośno: nie lubiłem Lecha Kaczyńskiego i miałem nadzieję, że nie wygra reelekcji, choć oczywiście wiele osób tak pomyśli. Politycy mogą wkrótce przeszarżować z wyrażaniem sympatii dla Lecha Kaczyńskiego, bo zachowania niektórych z nich, już dziś część z nas odbiera jako typowo polityczną hipokryzję. Włącza się myślenie: przecież oni się wcale nie lubili, przecież się zwalczali, a teraz jeden mówi, że zmarły był jego najlepszym przyjacielem....

Po trzecie.

Na robienie sobie zewsząd dupochronów, choć to dotyczy tylko wojska. W sobotę ze zdumieniem słuchałam listy w części dotyczącej przedstawicieli armii. Szef sztabu generalnego i szef BBN, no trudno. Wojska zmechanizowane, wojska lądowe... może już starczy? Dowódca garnizonu Warszawa. Chyba zwariował, po co się tam pchał? Dowódca sił powietrznych, jeszcze jeden. Dowódca Marynarki, po co tam marynarz? Okręty jakieś tam są?! Kutry? A na okrasę dowódca sił specjalnych. Tajniak w Katyniu??? POWARIOWALI???

Po katastrofie w Mierosławcu powstała w wojsku instrukcja bezpieczeństwa, aby nigdy wspólnej podróży nie odbywali dowódca i jego bezpośredni podwładni. Miało to zapewnić bezpieczeństwo pionowe. I to działa. Ale chyba nikt nie mógł pomyśleć, że armia postanowi na własne życzenie się narazić w sposób poziomy!!!! A jednak! I w poniedziałek słowa jakiegoś mandaryna wojskowego brzmiały dla mnie jak herezja. Że "odpowiednie procedury zostały zachowane".

Znajomi Kanadyjczycy i Amerykanie, rdzenni i Polonusy oczy przecierają ze zdumienia i mailami ślą mi słowa brukowane.

 

Po czwarte.

Na zrobienie show z tragedii. Mierzi mnie zwyczaj zapalania zniczy w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Taka moja osobista obsesja. W niedzielę, gdym rowerem na lotnisko jechała, szukałam kiosku ruchu otwartego. Znalazłam dwa. I do obu ludzie stali głównie po znicze. O ile po śmierci papieża ten łańcuch zniczowy wzdłuż Alei Jana Pawła wzruszał, to dziś budził moją niechęć. Próba powtórzenia na siłę tamtego przejmującego zdarzenia.

Drugi, nie-niepotrzebny, tylko nadmierny, to ten show na trasie przejazdu. Naprawdę, można to było bardziej elegancko zorganizować, w sposób bardziej stonowany. Gdym przejeżdżała drogą konduktu, to widać było, kto przyszedł w żałobie, z potrzeby serca. A kto na spacer z kumplami. A kto na widowisko. Przyznam się, że byłam w duszy zbudowana jednak ilością osób pogrążonych w smutku i żałobie. W czerni i w milczeniu czekali po prawie 3 godziny. Warszawiacy i ci, co przyjechali specjalnie, stanęli na wysokości zadania. Tak jak ten wielosetny tłum na Wirażowej, gdy lądowała Casa. Zamilkli...

Tak, vitalijko. To nie ja zrobiłam show z tragedii. Ja go tylko opisałam. Przyznając z dumą że zwyczajni ludzie stanęli ponad show.

 

Po piąte, na obłudę w wymiarze personalnym, osobistym.

Jedna z vitalijek napisała mi, że nie powinno się źle mówić o umarłych. Łacińska sentencja, z której pochodzi to powiedzenie tak dokładnie to mówiła o nierzucaniu kalumnii na zmarłego. A poza tym każda osoba publiczna poddaje się dobrowolnie osądowi publicznemu, i za życia i po śmierci. Czy to będzie polityk, sportowiec, aktor, członek rodziny panującej czy pisarz. I nie ma tak, że śmierć jakiejś osoby publicznej nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawia, że poglądy czy dzieła zmarłego zyskują na prawdzie. Na słuszności. Czy choćby tylko na atrakcyjności. I że człowiek popełniający błędy za życia, nagle z nich zostanie wybielony w chwili tragicznej śmierci.

 

Na niewiarę w naszą szlachetność. To po szóste.

Przecież my nie jesteśmy inni czy gorsi niż reszta ludzi na świecie! Silnie przeżywamy tę żałobę narodową. I prawdziwie. Powody są różne. Przede wszystkim stoimy bezradnie w obliczu katastrofy, która się zdarzyła. Solidaryzujemy się z poległymi, dlatego, że ich lubiliśmy, bądź po ludzku jest nam ich żal. Możemy przecież kogoś nie lubić, ale nigdy nie życzymy mu śmierci. W obliczu takiej tragedii musimy starać się oddzielić nasze sympatie i antypatie od zwykłego, ludzkiego współczucia, postawić się w sytuacji rodzin i bliskich ofiar. Zastanowić się, jak byśmy sami czuli się w podobnej chwili. Piszecie: nawet się go nie lubiło, a jednak żal faceta. I pozostałych ludzi

 

Po siódme na brak chęci sprawdzenia podstawowych faktów.

Przynajmniej tych dotyczących samolotów. Domorośli specjaliści lamentują nad tym, iż naszych władców wożą (sorry, woziły) stare samoloty, latające trumny, obiekty zabytkowe, itepe.

Bo proszę.

Air Force One jest konstrukcją z 1969, produkcja 1990. To model Boeing 747 -200B, a dokładniej Boeing 747-2G4B "Jumbo Jet". Teraz Tu-154, czyli ten Tupolew. Wprowadzony do eksploatacji w 1972 r., produkowany do 2001 roku. 14 samolotów tej serii PLL LOT nabył w 1986. Po 1989 roku Tu-154 zostały wycofane z LOT, jednak dwie maszyny typu Tu-154M Lux były używane przez najwyższe władze państwowe, samolot z numerem 101 został wcielony w 1990 roku. Cztery lata później został wcielony samolot z numerem bocznym 102 (rok produkcji - 1990)

W sobotę spadł samolot 101, wyprodukowany między 1986 a 1990.

Obie konstrukcje, radziecka i amerykańska, powstały w tych samych latach. Amerykańskiemu prezydentowi wystarcza samolot 20 letni. Nam ma nie starczać maxymalnie 24 letni?

 

Na zamykanie oczu na niewygodne fakty. Chyba po ósme.

Żeby stwierdzić, jak był odbierany Kaczyński na arenie międzynarodowej, trzeba czytać tamtejszą prasę, oglądać obcojęzyczne stacje. I to z różnych orientacji politycznych. A nie tylko nasze polskie po-relacje z obcych mediów. Zresztą obarczone linią gazety. Jeśli ktoś pisze, że tu w kraju  "cwaniaczki z PO wykreowały jego niemedialność zagraniczną" to chyba nie wie, na czym polega siła i niezależność mediów, które od lat wielu są swobodne. Albo, że "za granicą Pan Prezydent był szanowany i podziwiany". No owszem, tak zawsze hurraoptymistycznie pisała prasa polonijna. Nasza! Polonijna! Albo że opieram swój pogląd na prezydenta na szymon show. Przyznam się, żem musiała szukać w góglach, co to takiego.

 

 

 

Ręka w nocniku.

Obyśmy my, jako naród, nie obudzili się z ręką w nocniku.

W ferworze vitaliowej dyskusji padły słowa: "(niestosowne pytanie "jak śmiał??" on sam chyba nie wybrał sobie takiej śmierci....?" Dotyczyło to mojego utyskiwania, że wróg mi zniknął. Oczywiście pisanego w pewnej konwencji. Ach, zresztą to samo prawie powiedział  niedzielą Wałęsa " ja mu w tym momencie wybaczyłem, ale on mi już nigdy nie wybaczy"

A jeśli się okaże, że jednak sam sobie wybrał taką śmierć?????

Z racji bycia Polką - wolałabym, by odpowiedzialnymi za katastrofę okazali się inni. Okazała się pogoda. Że z gęstej mgły wychynął niespodziewany piorun i trafił samolot w nos. Że zawiniły warunki techniczne lotniska. Że maszyna była zepsuta, niesprawna. Że to rosyjski spisek.

Wszystko, tylko żeby się nie znaleźć z ręką w nocniku !!!!!

 

Corriere della Sera w poniedziałek przypomniał sytuację z Gruzji, z Tbilisi w 2008 roku. Pilotujący maszynę prezydencką nie zgodził się lądować z powodu niebezpiecznej burzy. Sprzeciwił się bezpośredniemu prezydenckiemu poleceniu. Wiecie, ile jeszcze był w wojsku potem? 2 i pół miesiąca. Zwolniony z powodu.... nieposzlakowanej służby.

Edit z dnia 15 kwietnia.

Proszę wybaczyć mój błąd. Duży. Biję się w nadpiersie, aż echo idzie. Nie sprawdziłam wystarczająco dokładnie. Wystarczyła mi fałszywa plotka. Pilot nie został zwolniony. Wręcz przeciwnie. Więcej wyjaśnień w najbliższym wpisie.

 

To poniżej to są ogólnodostępne fakty, tylko poskładane do kupy; proszę włączyć analityczne myślenie:

-samolot wyleciał z Warszawy o 7:23 czasu polskiego;

-odległość Smoleńska od Warszawy to 936 km

-samoloty pasażerskie takie dystanse przelatują w ponad 1,5 godz.

-uroczystości w Katyniu miały się rozpocząć o 9:00 czasu polskiego

-warunki pogodowe w Smoleńsku można było sprawdzić w momencie wylotu

-pas w Smoleńsku ma 1600 m długości ( jest lotniskiem wojskowym, MIGi 29 do startu potrzebują 240, a do lądowania 600 metrów)

-samolot TU-154 dla bezpiecznego lądowania potrzebuje pasa o długości 2000 m, choć wystarcza mu te 1600, ale przy doskonałej widoczności i luxusowych warunkach wiatrowych

-samolot był pełen VIPów, w tym ludzi o stanowiskach najwyższej rangi państwowej i wojskowej.

-najbliższe inne lotnisko jest w Witebsku, 124 km, to Litwa i też lotnisko wojskowe.

I tu cisną się na usta pytania:

- kto zaplanował wizytę w Katyniu w ten sposób, ze nie pozostawił żadnego manewru czasowego na gorsze niż idealne warunki? (można było wystartować np. dwie godziny wcześniej, ale to by znaczyło zerwać gości dwie godziny wcześniej)

 - kto zaplanował lądowanie w Smoleńsku maszyną, która teoretycznie już w momencie wylotu miała małe szanse na szczęśliwe lądowanie ( długość wymaganego pasa do lądowania!!!)

-kto zgodził się na naszpikowanie jednego samolotu taką ilością VIPów, że zagroził naruszeniem ciągłości władzy w kraju?

-dlaczego tak wielu VIPom zależało na pokazaniu się w Katyniu? (zbliżające się wybory?)

 -kto tak naprawdę podjął decyzję, że samolot musi natychmiast tu lądować? (no bo jak to będzie wyglądać medialnie, gdy delegacja prezydenta się spóźni kilka godzin na transmisję TV, lub nie daj Boże w ogóle nie doleci, a przecież premierowi 7 kwietnia się udało?)

Wyobraźcie sobie, jak muszą cierpieć rodziny pilotów, o których śmierci mało się mówi, natomiast bez pardonu mówi się, że to oni najprawdopodobniej podjęli złą decyzję o lądowaniu.

Samolot pilotował kapitan. Nie piszę tego jako stanowiska, tylko miał taki stopień wojskowy. To jednak mało. Ale ten facet od razu po skończeniu Dęblinianki został wzięty do jednostki wożącej prezydenta i premiera i innych. I w międzyczasie ukończył mój wydział, o czym doczytałam dopiero teraz. Zdolniacha, politologiem został dodatkowo.

Ale był tylko kapitanem. Mogę sobie bez trudu wyobrazić sytuację, gdy w samolocie zaczyna się robić ciasno w czasie. Prezydent jest Naczelnym dowódcą Armii Polskiej. Jest szef sztabu generalnego. I jest bezpośredni dowódca Sił Powietrznych. Jeżeli oni wszyscy KAZALI mu lądować?.... Jeżeli SAMI SPROWADZILI ŚMIERĆ ?....

Bardzo się tego boję.

Świadkowie mówią o czterech okrążeniach lotniska. Jeśli ktoś choć raz stał na lotniskowym pasie podejścia, to wie, że samoloty nie obniżają lotu pędząc po okręgu. Pilot te cztery razy próbował lądować. Za wszelką cenę.

 

 

ps

I proszę mi nie robić wyrzutów, że wspominam o braku urody pani prezydentowej. Przecież nikt by nie śmiał powiedzieć, że była piękna. Ani nawet, że była ładna. Ale w jej przypadku nie o urodę chodziło. Nastała po eleganckiej i ładnej Kwaśniewskiej. Na początku zrobiła fatalne wrażenie, zaniedbana mysza przy zajętym mężu. Ale chwilę później zajęli się nią styliści. Urody nie poprawili, ale dali jej oprawę. I ta kobieta zabłysła!!! Bo okazało się, że jest mądra. Zna wiele jeżyków. Potrafi mieć inne poglądy niż mąż. Przyznam się, że szczerze ją podziwiałam. Ale przecież nie za urodę! I nie za to, że na swojej stronie internetowej odejmowała sobie lat. Ale za to, że nadała inny wymiar naszej Polskiej First Lady. Elegancka, mądra, stanowcza, zawsze w obronie męża. I jednocześnie odporna na ciosy. Pamiętacie chyba, jak rydzykowe radio nazwało ją czarownicą, bo się publicznie nie zgodziła z ich stanowiskiem antyaborcyjnym.

Z myszy stała się damą. Prawdziwą.

Dziś jest necie piękne wspomnienie Magdaleny Środy o pani Kaczyńskiej. O dowcipie, jaki zrobiła zaproszonym dziennikarkom na 8 marca. Podała lurę herbacianą do picia. Ohydne ciasteczka. Zamokłe słone paluszki. A potem panowie wnieśli kartony z pudełeczkami rajstop, rozdawali te rajstopy i wręczali goździki. I jeszcze pokwitowanie. Kto pamięta tamte czasy, doceni finezję dowcipu. Słabsza kobieta by się na coś podobnego nie zdobyła.... Potem była oczywiście wyśmienita kawa.

 

 

ps 2

Od jutra chyba wrócę do grzecznego i łagodnego opisywania wagi, diety, aktywności. Pisanie "politologiczne" wyczerpuje. Konstruowanie zdań, formacji, ciągów myślowych męczy. Skupienie dręczy. Ale jaka potem frajda!! Dziękuję perfidnie za danie mi inspiracji.

I dziękuję vitalii1959 za.. hm, badania źródłowe.



dopisek z wtorkowej popołudniowej chwili, bo kilka osób uparło się poznać moje zdanie w kwestii prezydenckiego pochówku na Wawelu

no więc tym Wawelem to ja nie wiem, co myśleć.... nie umiem sprawdzić, czy to miejsce władców czy Wielkich..... jeśli władców, to jak najbardziej ok, w końcu to pierwszy powojenny zmarły prezydent, wcześniejsi żyją.... ale jeśli jako Wielki ma być tam pochowany, to.....litości......  podano w oficjalnym komunikacie, że to decyzja rodziny... nie sądzę, żeby córka, ta młoda kobieta wyraźnie ma już dość medialności, na lotnisku było widać, zaś chora matka o niczym nie wie, więc brat??.... to decyzja brata ??? . . .. . . jeśli tak - to wygląda to na brutalne zbijanie popularności

ale ponieważ nie wiem - to nie zajmuję stanowiska

zaś wybór rodziny Kaczorowskiego podoba mi się jak najbardziej

  • Alicja69

    Alicja69

    19 kwietnia 2010, 16:32

    który spokojnie mogłabyś sprzedać jakiejś gazecie opiniotwórczej. Pozdrawiam.

  • tuttifrutti16

    tuttifrutti16

    15 kwietnia 2010, 23:36

    za to co napisałaś poprostu Cię uwielbiam..... masz 100% rację, myslę o tym wszystkim tak samo. Szkoda, że Polska to kraj zaściankowy i nie każdy widzi prawdziwą sytuację.

  • Sylwia.

    Sylwia.

    15 kwietnia 2010, 23:17

    zwykle nie lubię Twoich poglądów (czyt. forum) ale tu masz rację.

  • lebe.jetzt

    lebe.jetzt

    15 kwietnia 2010, 22:43

    w końcu ktoś napisał coś mądrego!

  • Melisana

    Melisana

    15 kwietnia 2010, 21:50

    I mam już szczerze dosyc tej żałoby, traumy i litości, jakiej na siłe oczekujemy od świata osmieszając sie jednoczesnie niesamowicie. Pozdrawiam a ten pamietnik dodaję do ulubionych.

  • kitka628

    kitka628

    15 kwietnia 2010, 17:51

    http://zyciekielc.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1863:zapytaniepanagosiewskiego&catid=32:kraj&Itemid=2

  • wytrwala117

    wytrwala117

    15 kwietnia 2010, 17:00

    jak dziennikarze na siłe wymuszają w innych krajach wyrazy współczucia itp. , pchając ten mikrofon pod nos, praktycznie wkładając do gardła. A co ma osoba medialna powiedzieć, żeby nie skazać się na ostracyzm??

  • wytrwala117

    wytrwala117

    15 kwietnia 2010, 16:57

    IDENTYCZNE POGLĄDY JAK TY. W zasadzie to wszystko co napisałaś to sprawdzone fakty, jesteś autentyczna i bardzo mi się podoba, że masz swoje zdanie. Polacy są hipokrytami, szukają wszędzie teorii spiskowych, po śmierci wznoszą pod niebiosa ludzi, których przedtem nie szanowali. Dla mnie najdziwniejsze jest jednak to, że TYLE OSÓB LECIAŁO DO KATYNIA, osoby, które były tam zbędne, które mogły się zając istotnymi sprawami, tym bardziej że premier był 7.04. Rozumiem, że pilot nie wyraził sprzeciwu, gdyż bał się o swoje stanowisko, ale powinien być ASERTYWNY, wiedział, że są cięzkie warunki. Ja - będąc na jego miejscu, wiedząc, że istnieje szansa zagrożenia - odmówiłabym lądowania. Nie jestem pilotem, ale znam swój charakter. Może piloci nie byli tak świetnie przygotowani z zakresu asertywności?? W każdym razie uważam, że ta śmierć nie jest bez przyczyny ... to była tragedia na życzenie.

  • lena99

    lena99

    15 kwietnia 2010, 15:05

    zgadzam się z wszystkim co napisałaś,a z Wawelem to przesada jak dla mnie,bo w kolejce staną następni prezydenci...

  • gabimirek

    gabimirek

    15 kwietnia 2010, 15:04

    ty do piękności tez się nie zaliczasz!!!!! jest takie przysłowie -zapamiętaj TO SOBIE """"Z PIĘKNEJ MISKI SIĘ NIE NAJESZ """" a tak poza tym nic mądrego nie napisałaś ----po prostu brak Ci kobieto trochę inteligencji:):)

  • Koncowa

    Koncowa

    15 kwietnia 2010, 12:48

    z jednym się tylko nie zgadzam, na co sama nie wpadłam. Wczoraj w Szkle kontaktowym Pan Miecugow przekazał informację od narzeczonego jednej z ofiar - media na siłę wymyślają o niej historię, są nieprawdziwe wiadomości na jej temat, spojawiły się zdjęcia, które nie wszyscy którzy na nich są chcą oglądać, a poza tym gdzie się nie obróci i jakiekolwiek medium nie włączy słyszy o niej. Słyszy i widzi też jej rodzina, a już nie chcą... Mają dość... Wystarczy... Ale czy ktoś ich pyta? Nikt, robią zbieraninę informacji, szperają po naszych klasach, facebookach, odajdują dawne nawet nie koleżanki ... i nagle wszyscy się z nią przyjaźnili... Była też inna opinia osoby bliskiej komuś innemu tragicznie zmarłemu, a nie tak znanemu. Że takiej ilości i częstotliwości informacji o zmarłym nie są w stanie przetworzyć. Chcą spokoju.

  • SEREMKA

    SEREMKA

    15 kwietnia 2010, 10:41

    po raz kolejny zgadzam się z Tobą.W pełni.Że śmierć tych wszystkich ludzi to wedle mnie wina p. Kaczyńskiego pisałam już pod Twoim ostatnim wpisem.Któraś tam się zastanawiała czy dowiemy się jakie są zapisy z czarnej skrzynki-to proste-nie dowiemy się.Wina spadnie na pilotów-przecież nie można skalać świętej pamięci ojca narodu.

  • SEREMKA

    SEREMKA

    15 kwietnia 2010, 10:36

    Może tak beatyfikacja świętego prezydenta?

  • DARIA1979

    DARIA1979

    15 kwietnia 2010, 10:24

    wow dobrnelam do konca...i musze powiedziec ze popieram Cie w 100 %, tak jak by ktos przelozyl tutaj moje mysli, tylko z tym wyjatkiem, ze ja bym tego tak ladnie nie "ubrala" w slowa...pozdrawiam

  • cytrynowycukierek

    cytrynowycukierek

    15 kwietnia 2010, 07:14

    ...w zasadzie to wyjęłaś mi wszystko z ust, z serca, z głowy. Więc dopiszę tylko: AMEN.

  • pathini

    pathini

    15 kwietnia 2010, 00:02

    no cóż, zawsze są dwie, prawdy, a nawet więcej, to do nas zależy jaką postawę wybierzemy , robiąc taką suchą analizę faktów z nastawieniem raczej na anty, każdy wypadnie kiepsko, a to dlatego, że nikt z nas nie jest idealny (!) jakkolwiek wytarte i banalne jest to stwierdzenie... nie bronię go, chciałam zwrócić tylko uwagę, że takie jednowymiarowe patrzenie na człowieka (w ogóle) do niczego dobrego nas nie prowadzi i nie doprowadzi...

  • misiama

    misiama

    14 kwietnia 2010, 23:36

    miałam iść już spać , a tu taki tekst, zgadzam się z Tobą chyba w 99% a może w 100% , co do przebiegu zdarzeń feralnej katastrofy też mam podobne złe przeczucia, hmmmmmm...... co do tego , jakie reakcje obserwujemy w ostatnich dniach .... to powiem tak, mnie osobiście całata historia powaliła na kolana , czuje smutek i żal , współczuje rodzinom ofiar , zgineli tam ojcowie , synowie , matki , babcie ..... . Staram się w ogóle nie patrzeć na całość przez pryzmat tego kto jakie piastował stanowisko , bo to niczego w moim odzczuciu nie zmieni . A najbardzie żal mi rodzin pilotów i obsługi tego lotu , czasami wydaje mi się jakby wszyscy o nich zapomnieli , jakby ich tam w ogóle nie było ...... smutne . :( . Pozdrawiam . Wierna czytelniczka .

  • TazWarkoczem

    TazWarkoczem

    14 kwietnia 2010, 21:57

    rzeczowy wpis. Podobnie myślę. Miło było mi CIę odnalexć (przez Milly... ) ... i będę tu zaglądać. Polacy mają upodobanie do cukiereczków. Moze zemdlić. Polacy lubią bohaterów. Za wszelką cenę. NIe, juz nic nie będę pisać. Bo napisałaś BARDZO dobry tekst. Pozdrawiam serdecznie i pozwolę sobie wstawić linka do CIebie w moim pamietniku - Ewa

  • Dana40

    Dana40

    14 kwietnia 2010, 20:47

    Uważam,że jest szczery, żal smutek dla człowieka , bo zginął, dla urzędu.Jednak ta przesada w każdym calu mnie dziwi i zniesmaczy już teraz .Pozdrawiam Danka.

  • bezkonserwantow

    bezkonserwantow

    14 kwietnia 2010, 20:01

    na Wawelu powinien spocząć Kaczorowski - ON z tych wielkich.... a poza tym urzędnik pozdrawia urzędnika:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.