I znowu - przerwa. Nigdy nie byłam specjalnie obowiązkowa, choć z wiekiem mam wrażenie, że jest z tym u mnie coraz lepiej. To dobry nawyk.
Po ostatnim wpisie wiele się zmieniło - wyruszyłam na pomoc do dietetyka. Sprawdzona przychodnia, bardzo sympatyczna kobieta. W moim apogeum wagowym osiągnęłam już wtedy 82 kilo (!!), nigdy wcześniej nie ważyłam aż tyle.
Dramat - rano śniadanie, na studiach kupna bułka albo tortilla, potem do pracy - w centrum handlowym do wyboru było wiele - zwykle kończyło się na deka smaku albo north fishu, co wcale nie oznacza, że wybierałam najbardziej dietetyczne potrawy, wręcz przeciwnie. A po pracy randkowałam - zwykle też kończyliśmy w jakiejś knajpie na kolacji. Powtórzę to: dramat. Mimo intensywnego trybu życia, odżywiałam się bardzo niezdrowo no i nie ruszałam tyle co powinnam.
Na szczęście co trzy tygodniowe wizyty u dietetyka dały mi mnóstwo motywacji i po pół roku moja waga spadła aż do 67,2 kg! Taki był stan na 31 października 2016 roku. Niesamowite, czułam się fantastycznie - regularnie uczęszczałam na basen, później przyszedł czas, kiedy odnowiłam kontakt ze starą koleżanką jeszcze z czasów podstawówki - jest trenerem fitness i zaprosiła mnie na swoje zajęcia. Od tego czasu do końca listopada uczęszczałam również regularnie na zajęcia do studia, w którym pracuje. Bardzo spodobały mi się zajęcia ze stepu i indoor walking.
Niestety w grudniu musiałam zrezygnować z wszelakich aktywności, ze względu na zbliżający się wyjazd, który kosztował mnie sporo pieniędzy i musiałam ukrócić "przyjemności".
Mamy 20 stycznia, wróciłam z wakacji bardzo wypoczęta i pełna nowej energii. Waga wskazuje 68,5kg - nie jest najgorzej.
Od 30 stycznia rozpoczynam 3-miesięczny program odchudzający we wspomnianym klubie fitness, który gwarantuje mi indywidualne konsultacje dietetyczne, treningi 2 razy w tygodniu oraz wykłady na temat żywienia. Nie mogę się doczekać!
A już dzisiaj wcielam w życie kolejny pomysł - pizza na spodzie jaglanym ze szpinakiem i jajkiem - wieczorna przekąska na długi wieczór z przyjaciółką:)