No właśnie dobre pytaie. '' Czy to głód, czy ochota na jedzenie?''
Przeważnie odczuwam gdy jestem sama w domu, nie mam co ze sobą zrobić, nie mam co zrobić z rękami lub też po jakimś dłógo trwającym stresie lub w dłógo trwającym stresie, mam częste napady że chce mi się jeść. Nie mam pojęcia co w takich sytuacjach robić...
Czy bez jedzenia nie miałabym w ogóle żadnej radości w życiu?? Jedzenie jest wspaniałym sposobem na odwleczenie czegoś. Kiedy muszę się uporać z jakimś zadaniem, którego wcale nie chcę wykonać,jedzenie staje się wspaniałym sposobem na ucieczkę przed nim. Przekonuje sama siebie,że jeżeli najpierw coś zjem, łatwiej się z tym uporam.
Jedzenie przynosi ulgę,zapewnia rozrywkę,gdy jestem znudzona,pozwala uspokoić stargane nerwy i leczy duszę gdy czuję się smutna i samotna. Przynosi również ukojenie gdy życie mnie dobija. Jak to wszystko zmienić?? Ciągle zadaje sobie to pytanie. Jak się uwolnić z napadów jedzenia? Jeśli tego nie zmienię, znowu istnieje ryzyko że znów przytyję. Bardzo się tego boję.
betty22
5 sierpnia 2010, 21:20Oj tez mam takie stany...najczesciej jak mi sie nudzi to jem i jem... tez sie obawiam przytycia, ale najwazniejsze nie myslec o tym!
asik77
5 sierpnia 2010, 17:05Racja jedzenie a w szcvzególnosci słodycze rekonpensują nam smutek,samotność itd.ja też tak mam ,że z nudów myśłę co by tu zjeść...ale najlepszy sposób na powstzrymanie się od tego to wyjśc z domu na spacer-pozdrawiam