Cześć Cukieraski
Dawno mnie tutaj nie było, ale żeby się nie rozpisywać ujmę to w jednym, ale tragicznym słowie: KOSMOS. W związku z tym, że udało mi się wytrwać na diecie około miesiąc,a ale bez większych sukcesów wpadłam w ruinę (3tygodniowe obżarstwo).
Niedawno udało mi się podnieść z kolan. Zrobiłam sobie najnowsze wyniki i okazało się, że moja prolaktyna jest w normie! JUPI! Rok temu miałam wynik w graniach 70, na początku roku ponad 125, a dzisiaj znów wynik w normie ok. 24.
Postanowiłam sobie pomóc i 20/10 poszłam do dietetyczki. Pani okazała się bardzo miła i kompetentna! Poprosiła mnie, abym przyniosła ze sobą najnowsze wyniki badań, wypisy ze szpitala itd. Dodatkowo poprosiła abym przyniosła ze sobą swój dzienniczek z zapisanym menu (2 dni robocze + 1 weekendowy) Na miejscu okazało się, że wg. Pani Joasi jem zdrowo i dość dobrze się odżywiam i na dobrą sprawę powinnam chudnąć. ALE JA NIE CHUDNĘ.. Spędziłyśmy prawie 1,5h na rozmowie, wyznałam wszystko: że dużo śpię, jestem zmęczona, leniwa (ale to z natury :P), bardzo chce mi się słodyczy, mam napady obżarstwa. Powiedziałam, że choruje na PCO (obecnie nie biorę żadnych leków), miałam hiperprolaktynemie (miałam rezenonans, który nic nie wybadał, gdy spadł stres prolaktyna się unormowała, nie biorę leków).
Powiedziałam, też że przed kilkoma laty miałam zagrożenie cukrzycą typ II i że teraz podejrzewam u siebie albo tę chorobę albo insulinooporność. No i tutaj otrzymałam pełne poparcie, Pani zachęcała mnie abym zabrała się za diagnostykę. Planuje w sobotę wykonać badania krzywej insulinowej i krzywej cukrowej. Wg. Jej opinii + moich przepuszczeń + naszej rozmowy + tego co pokazuje moje ciało - na 80% mam jedną z tych chorób. Postanowiłyśmy więc pokombinować z dietą i wygląda to tak:
- sporo białka i sporo tłuszczu
- ograniczenie węglowodanów gdzieś do. 150-200gram
- jadłam 6 posiłków, teraz będzie ich 5.
- 2 pierwsze posiłki w ciągu dnia tłuszczowo-białkowe
- 2 ostatnie posiłki zawierają trochę więcej węglowodanów.
Moja przyzwyczajenia były zupełnie inne: rano węglowodany (dla energii), wieczorem trochę tłuszczu i białko. Poza tym zawsze bałam się tłuszczy. Nie potrzebnie!
Wnioski na podstawie 2 dni: nie jedząc rano węglowodanów nie jestem aż tak senna. Mam więcej energii. Zobaczymy jak będzie z chudnięciem. 8 listopada mam wizytę kontrolną, zobaczymy.
Pani Dietetyk bardzo mi się spodobała, bo słuchała wszystkiego co jej mówiłam: nie mam w diecie jedzenia, które określiłam mianem: nie lubię. Dodatkowo poprosiłam ją o to, abym nie musiała poświęcać jakoś wiele czasu na przygotowywanie tych posiłków, bo po prostu nie mam czasu - no i w efekcie uważam że jest OK! :) Podobało mi się też to, że miała wiedzę dotyczącą chorób, hormonów: PCO, insulinooporności, cukrzycy, prolaktyny, tarczycy itd. Poleciła mi brać witaminę D3 2000j, oraz inozytol (polecane przy PCO, bez recepty).
Waga 20/10 o 18:00 wskazała 78,1kg i do zrzucenia 16,2kg - z czego 0,5kg mięśni.
Będę się odzywać i pisać o rezultatach. Czas płynie ... 11.08 ślub!