Insanity to naprawdę ciężki trening, zdecydowanie nie dla każdego. Przez pierwsze 3 dni po skończonych ćwiczeniach prawie płakałam ze szczęścia, że udało mi się zrobić do końca Ale tyle energii, to po żadnych ćwiczeniach nie miałam.
Ja krzyczę: " Umieram!! Nie dam rady!!" Shaun krzyczy: "You can do it! Come on! Keep going!" No i jakoś wtedy się motywuję żeby zrobić jeszcze parę powtórzeń.
Często robię przerwy, to fakt, ale staram się wytrzymać jak najdłużej. Podczas ok.40 min treningu 10 min ćwiczeń na wew.stronę ud lub Mel b brzuch (dopiero pod koniec tyg. je włączyłam,bo już sie czułam na siłach) 10 min na moje rozciąganie, spalam 400-500 kcal (korzystam z pulsometru, czy na prawdę tyle spalam to nie wiem).
Insanity ćwiczę od końca stycznia, ale dopiero dzisiaj kończę drugi tydzień przez przerwy między ćwiczeniami ( czasami po 3 dni,brak czasu,niestety ). Jutro czeka mnie planowa przerwa, a w środę kolejny fit test.
Co mogę powiedzieć po takim czasie nieregularnych ćwiczeń? Oooooj tutaj dzieje się zdecydowanie coś DOBREGO. Shaun T. to jakiś cudotwórca XD Moje ciało jest baardzo oporne na wszelkie próby kształtowania go i raczej nigdy nie wyglądało tak, jak powinno. A Insanity je ruszyło w mega dobrą stronę:
*
brzuch- Tłuszczyk płacze i znika, boczki też. Gdybym trzymała się diety (jem zdrowo, ale to tłusty czwartek, a to walentynki, a to jakaś impreza...) to z pewnością efekt byłby o wiele lepszy. Robi sie twardy i jest taki...płaski :O
* nogi-Są bardzo twarde i zgrabniejsze, widzę zarysy mięśni,których nie widziałam wcześniej. Cellulit chyba zniknął. Wewnętrzna strona ud wygląda lepiej, mniej sie telepie. Przede wszystkim nie trzęsą mi się łydki co doprowadzało mnie zawsze do szału.
* pośladki- Na tej części zależało mi najmniej, ponieważ wszelkie ćwiczenia wiążą się u mnie ze znacznym wzrostem wagi. Ale, ale... Wyglądają naprawdę dobrze. Zdecydowanie się ujędrniły i zacynają się ładnie kształtować.
* ramiona- Moja najgorsza, najmroczniejsza zmora Nigdy nie były proporcjonalne,zawsze jakieś grube i takie za duże. Po Insanity widzę, że stają się smuklejsze, mocne, twardsze. Nigdy nie ćwiczyłam ramion, bo zamiast chudnąć to "rosły" i stawały się mało kobiece.
I przede wszystkim czuję się o wiele lepiej, żadnej zadyszki.
Jestem serio zaskoczona efektami,totalny szok . Zaczynałam myśląc, że to kolejny trening, który zamiast wysmuklić, to zrobi ze mnie "babochłopa". Odskoki od diety, nieregularne ćwiczenia, a i tak działa. 3 tydzień będzie już regularny i będzie dieta. Zaznaczam, że jeszcze się nie ważyłam ani nie sprawdzałam cm, jednak wizualna poprawa jest i już słyszę, że schudłam,a chyba nie muszę mówić, jak to motywuje :D
Jeśli miałabym polecić Insanity,to zrobiłabym to bez wahania. Intensywność jest naprawdę wysoka, ale za to jaka satysfakcja po :P Daje mnóstwo energii,nie nudzi i działa. Jedynym minusem jest fakt, że mimo rozciągania czuję się trochę "zbita". Mam zamiar włączyć jogę zamiast Cardio recovery, którego moje ciało nie lubi.
No i kolana. Trzeba na nie bardzo uważać, bo o kontuzje łatwo.
O matko, ile napisałam .