to juz jest oficjalne. waga 85, do ktorej sie przyzywczailem jest juz nieaktualna. nie zmianialem, bo myslalem, ze to chwilowa sprawa. bylo 86-87. A teraz pokazuje waga 88,5, a wiec to nie jest chwilowe. 1,5 miesiaca w domu, bez pracy - widac efekty. Sporadyczny basen i rower to za malo. Ale w srode wyjezdzam w delegacje. Dieta obowiazkowa. Nowa praca, nowe zajecia, nowe kraje, drogie, wiec samo to mam nadzieje da mi motywacje do zmniejszenia jedzenia. Teraz zastepuje wszystkie przyjemnosci jedzeniem, a jak sie czyms zajme to na pewno bede jadl mniej. Myslalem, ze pizze, kebaby, alkohol w weekend jedzenie po nocy, nie odbije sie tak szybko na mnie. Ale sie mylilem.
Tak więc dzisiaj i jutro pakowanie i przygotowania do wyjazdu. Jeszcze nie wiem co wezme ze soba. Na razie mam 6 konserw, ale na 2 miesiace cos jeszcze by sie przydalo.
Nie wiem w ktora strone mam skierowac swoja diete. Wiem, ze na pewno bedzie ciezko na poczatku.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
irena.53
25 czerwca 2014, 12:08Tak przeczytałam Twoje pisanie jeszcze raz, dokładnie I właściwie to co innego powinnam Ci napisać . Ale lepiej jak zrobie to w liscie ...... na prywatnym wpisie. pozdrooowienia.....
irena.53
3 czerwca 2014, 19:04No wiesz - wszystko d0obrze,że jakaś aktywność wchodzi w grę, czyli będzie praca...ale ani nie piszesz co ze stabilizacją, czy już siła większa trwać w trzeźwośći. No I gdzie wyjeżdżasz ?... Wróciłam z Polski czyli od syna też ciągle pije, ale nasyciłam jego mieszkanie przeróżnymi dobrymi energiami, zrobiłam tam wielką robotę .... Myślę,ze moja moc jest teraz większa I będą efekty.... A Ty co zrobić z Tobą ..... Tymczasem siły Ci życzę - I napełniam mocą ...... Irena
JAtoJAa
3 czerwca 2014, 23:57stabilizacja = brak. sila trwac w trzezwosci = brak. to gdzie wyjezdzam = wedlug mnie ma najmniejsze znaczenia, poniewaz ja po prostu che zmienic otoczenie. nie wazne czy to irlandia, niemcy, norwegia czy grecja. wazne, ze nie tutaj. bo tutaj ciagle w tej samej spirali twkie. raz lepiej, raz gorzej, ale ciagle na tym samym "levelu". tak jakbym non stop to samo od nowa zaczynal. nie potrafie sie wybic ponad to. jak syzyf: gdy mysle, ze teraz juz jest dobrze, nagle trace panowanie i znow zaczynam od poczatku walke ze soba. aktualnie lepiej z samopoczuciem i nawet juz stracilem ochote, zeby wyjezdzac. jakos wydaje mi sie, ze teraz bedzie tylko lepiej i juz bedzie tylko pozytywnie. ale nieraz juz sie tak oszukiwalem, a pozniej nie potrafilem ruszyc do przodu. wzbilem sie tylko po to, zeby znowu opasc. dziekuje za sile i moc.
Mata_Hari
2 czerwca 2014, 16:54Powodzenia, trzymam kciuki :)
katinka75
2 czerwca 2014, 15:58w związku z nowa pracą na pewno nie będzie czasu na lenistwo ;p powodzenia w pracy i w zrzucaniu kilogramów :)
JAtoJAa
3 czerwca 2014, 23:47taka wlasnie mam nadzieje