hej ;))
Fajnie się tydzień kończy.
szefa nie ma, wczoraj już pojechał w delegacje i choć mam kupę roboty do ogarnięcia, to bardzo się cieszę, bo lepiej się pracuje jak nikt nie stoi nad głową. ;))
w pracy dużo roboty, w domu znów...
w tygodniu dwa razy basen zaliczony, a poza tym codziennie rano i wieczorem po 40 przysiadów. w sumie nie wiem czy to możliwe, ale zauważam troszeczkę bardziej napiętą skórę na udach i pupie...czyżby takie efekty po tygodniu?
oprócz tego codziennie peeling kawowy (bo świetnie pobudza wieczorem, jak się chce spać a dużo roboty jeszcze do zrobienia), balsamowanie...nie zrobiłam żadnych zdjęć, ale czuje że ciałko się zmienia.
okres się zbliża, co widać po pryszczolach wyłażących wszędzie. na twarzy naliczyłam osiem. czuję się normalnie jak nastolatka. fuuuuj.
ćwiczę dzielnie, ale też dietkuję. ale wciąż czuję ze za mało wcinam białka w moim jadlospisie.
prawda jest taka, że nie jadam mięcha ze sklepu z racji, że w ogole mi nie smakuje...nie mogę przetrwić tych szynek nafaszerowanych chemią i solą. a na kurczaka nie mogę patrzeć. co sadzicie o tym?
przywiożę z domku rodzinnego świeże mięsko, jaja od "szczęśliwych kurek", warzywa z ogrodu mamy...ale jak mi się to skończy to w życiu nie kupię tych produktów w sklepie....
w domku niestety z racji pracy, byłam ostatnio w październiku, i wszystko się pokończyło, słoiczki z przetworami...
teraz cierpie na brak jajek, serów i warzyw...już nie mogę się doczekać kiedy pojadę do rodziców.
a w przyszłości moim marzeniem jest wielki ogród warzyw...
ech marzenia ;)))
tymczasem wracam do pracy;)
miłego weekendu
Fajnie się tydzień kończy.
szefa nie ma, wczoraj już pojechał w delegacje i choć mam kupę roboty do ogarnięcia, to bardzo się cieszę, bo lepiej się pracuje jak nikt nie stoi nad głową. ;))
w pracy dużo roboty, w domu znów...
w tygodniu dwa razy basen zaliczony, a poza tym codziennie rano i wieczorem po 40 przysiadów. w sumie nie wiem czy to możliwe, ale zauważam troszeczkę bardziej napiętą skórę na udach i pupie...czyżby takie efekty po tygodniu?
oprócz tego codziennie peeling kawowy (bo świetnie pobudza wieczorem, jak się chce spać a dużo roboty jeszcze do zrobienia), balsamowanie...nie zrobiłam żadnych zdjęć, ale czuje że ciałko się zmienia.
okres się zbliża, co widać po pryszczolach wyłażących wszędzie. na twarzy naliczyłam osiem. czuję się normalnie jak nastolatka. fuuuuj.
ćwiczę dzielnie, ale też dietkuję. ale wciąż czuję ze za mało wcinam białka w moim jadlospisie.
prawda jest taka, że nie jadam mięcha ze sklepu z racji, że w ogole mi nie smakuje...nie mogę przetrwić tych szynek nafaszerowanych chemią i solą. a na kurczaka nie mogę patrzeć. co sadzicie o tym?
przywiożę z domku rodzinnego świeże mięsko, jaja od "szczęśliwych kurek", warzywa z ogrodu mamy...ale jak mi się to skończy to w życiu nie kupię tych produktów w sklepie....
w domku niestety z racji pracy, byłam ostatnio w październiku, i wszystko się pokończyło, słoiczki z przetworami...
teraz cierpie na brak jajek, serów i warzyw...już nie mogę się doczekać kiedy pojadę do rodziców.
a w przyszłości moim marzeniem jest wielki ogród warzyw...
ech marzenia ;)))
tymczasem wracam do pracy;)
miłego weekendu
mili80
29 listopada 2013, 13:26Ja mam podobny problem z cerą od kilku dni z tego samego powodu! :) Fajnie, że dzielnie ćwiczysz i dietkujesz :) Miłego weekendu :*
tarantula1973
29 listopada 2013, 11:54miłego weekendu!!
ilovecooking
29 listopada 2013, 11:51miłej pracy ;)
OnceAgain
29 listopada 2013, 11:39Jak tak ładnie dbasz o ciałko to może być już widać efekty po tygodniu. Ja też się cieszę że za niedługo weekend :)
Mafor
29 listopada 2013, 10:46też mam jadłowstręt do kurczaków i szynek...