Namachałam się dzisiaj kończynami i to jeszcze nie koniec. Trzeba coś z tym cielskiem robić... W czwarteczek mam zamiar ujrzeć 0,5 kg mniej. Nie ma co czasu tracić, tylko walczyć. Skoro siedzę w domu, to mam nadmiar czasu (nadmiar tłuszczu też mam :) ).
Wiecie, co jest najfajniesze w moim odchudzaniu? Nadciśnienie zniknęło, obrzęki nóg sobie poszły, dziwne kłócia wątroby odejjjszły, organizm nie zatrzymuje wody, nie gromadzi gazów a energia i optymizm przylazły same. I to wszystko z zaoszczędzona kasą, w końcu nie wydaję tyle na jedzenie i słodycze .
majdeczk
21 marca 2016, 14:11Czytajac co piszesz, wyglada na to ze przedewszystkim twoj organizm odzywa , a ty razem z nim-super!