W odpowiedzi na moją poprzednią notkę Pewna Dobra
Dusza odpisała mi na priva coś bardzo mądrego. Dzielę się Z Wami fragmentem jej
mądrości, bez jej wiedzy i zgody, mam nadzieję, że mnie za to nie zabije. Kapitalnie
powyciągała z mojego tekstu kwintesencje wszystkich moich problemów.
CYTAT 1
"Chciałabym… i boję się…
Kim będę bez tych swoich kalorii i kilogramów?!?!?! A co, jeśli w tym czasie
przytyję? Jak ja wytrzymam bez nawyku ważenia się i liczenia kalorii?"
Odpowiedziałaś
sobie rzetelnie na te ważne pytania, które wypisałaś?:
Kim będziesz bez tych swoich kalorii i kilogramów?!?!?!
Jak Ty wytrzymasz bez nawyku ważenia się i liczenia kalorii?"
CYTAT 2
"Jeśli nie będę potrafiła przestać obsesyjnie się kontrolować, to znaczy
że tu gdzieś będzie pies pogrzebany (prawdę pisząc tutaj czuję największy
lęk)".
Co najgorszego może oznaczać dla Ciebie ten pies?
Nawet jeśli jest paskudny, gnijący i śmierdzący to chcesz go dalej chować pod
ziemią?
Tylko jak odkopiesz tą padlinę to możesz świadomie podjąć decyzję co z nią
zrobić i będziesz w końcu wiedziała dlaczego w tym miejscu ogrodu nigdy nie
rosną kwiaty.
Jest taka sentencja:
Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim
życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem (Carl Gustav Jung)
CYTAT 3
"Może tak się zdarzyć (hipotetycznie), że z jakiegoś powodu utracę
kontrolę nad jedzeniem w ogóle i znowu zacznę się objadać. Ale jeśli będę w
zgodzie z ciałem i emocjami, to wydaje mi się, że prawdopodobieństwo takiej
sytuacji jest stosunkowo małe.
Może mi się trochę przytyć. Trudno, najwyżej „odrobię” to potem".
Też uważam, że prawdopodobieństwo jest małe a nawet znikome. Z resztą
sama piszesz, że to liczenie kalorii i ważenie się to NAWYK!
To nie liczenie kalorii trzyma Cię teraz w ryzach. A liczenie kalorii wcześniej
nie powstrzymywało Cię przed objadaniem się.
Z tego co się orientuję nie masz problemów z działem matematyki pt.
"dodawanie i odejmowanie do 1000". Twoją trudnością jest raczej dział
robot drogowych "czym zapchać dziurę, żeby nie wylazła na wierzch przy
pierwszych mrozach" :)
* * * * * * * * * * * * * * * * *
Nic dodać, nic ująć!!!!! Mam nad czym myśleć! Uwielbiam takie filozoficzne
maile! A puenta po prostu powaliła mnie z nóg. Dlatego pozwalam sobie
przekopiować ją jeszcze raz: "czym zapchać dziurę, żeby nie wylazła na wierzch przy pierwszych
mrozach?"
luckaaa
25 listopada 2013, 16:03Zdjecia sa z Oslo ... peryferie :)
ulawit
25 listopada 2013, 09:12Podobają mi się odpowiedzi te Dobrej Duszyczki, zwłaszcza 3 ;) To trzymaj się, myśl i działaj :)