Tak bardzo się starałam, ale coś mi nie wychodzi. Pomysł z poprzedniej notki wydawał mi się naprawdę
rozsądny, ale… ale to nie to…
Im bardziej chcę ograniczyć jedzenie, tym jem więcej. Im bardziej chcę zrobić
dla siebie coś zdrowego i smacznego, tym bardziej badziewiowate fast foody
wybieram. Frytki, chińskie zupki, w ostateczności kanapki z samym tylko
majonezem. Nawet się nie ważę – wolę nie
znać nowej cyfry. Ale spodnie znowu zrobiły się ciaśniejsze. To boli.
Coś jest nie tak. Pomysł na delikatną zmianę menu się nie sprawdził. Bunt
wewnątrz mnie. Bardzo silny.
Ja nie mam siły zmieniać menu, ja nawet nie mam siły jeść zdrowo albo
normalnie. Czuję, jakby coś ze mnie wysysało energię tak mocno, że muszę się
najeść. Dużo, tłusto, kalorycznie. Żadne ograniczenie jedzeniowe nie wchodzi w
grę, bo jest jeszcze gorzej. Ruch też odpada – ja naprawdę nie mam energii!
Co robię źle? Dziewczyny postanawiają „odchudzam się” – i chudną. A ja nie
potrafię. Czuję się jakby mnie jakiś demon opętał. To się wszystko dzieje
naprawdę poza moją wolą… Wstyd mi.
Pomysł, żeby zacząć od ograniczenia jedzenia nie był dobry -nie tędy droga. Na
ruch nie mam siły – więc i nie tędy droga. Tabletek i innych „cudownych
sztuczek” w ogóle nie uznaję – to też nie ta droga. Muszę szukać innego
rozwiązania na początek. Coś muszę zrobić, żeby odzyskać energię. Chociaż tyle
energii, żebym mogła ją przeznaczyć na zmianę menu albo więcej ruchu… Masło
maślane.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
agazuu
7 września 2013, 21:40ja też tak mam. Jestem uzależniona od jedzenia. Obżeranie zastępuje mi przeżywanie i doświadczanie, że jest drogą na skróty - na chwilę dajemi ukojenie, a zaraz później poczucie winy i wstyd. Wszystko dzieje się poza rozumem. Nałóg i obsesja jedzenia zniewala moje ja. U mnie sprawdza się objętościowo wciąż taki sam posiłek, i trzy cztery godziny przerwy.
Ademida
25 sierpnia 2013, 03:15Przede wszystkim musi obudzić się w Tobie gotowość do zmian. Może to nie jest ten moment? Brak motywacji do ćwiczeń zabija niestety jedzenie, albo przejadanie się. Może zacznij od drobnych zmian, krótkich ćwiczeń po 10 min...pomyśl, to tylko 10 min a ile trwa doba? Dieta nie oznacza rezygnacji z tego co dobre, grunt to rezygnacja z przetworzonej żywności, nie bywanie w miejscach gdzie nie siedzisz przy stole i nie jesz przy pomocy sztućców. Musisz chcieć, a wydarzy się co zechcesz.