Mam problem z tą moją motywacją, coś jest nie tak, coś dzieje się dokładnie na odwrót niż miało się zadziać.
Od czwartku planowałam wprowadzić zmiany w jadłospisie, tymczasem już od wtorku zaczęły się problemy z jedzeniem podnad miarę (więcej, niż jadłam dotąd). We wtorek tłumaczyłam to sobie niewyspaniem, w środę tym, że wszystko mnie złości i nic się nie udaje, w czwartek dniem wolnym spędzonym z moim facetem i brakiem asertywności w dysponowaniu własnym czasem, a dziś tym, że jestem zła, niewyspana i w ogóle to „zaczynam od jutra”. Po prostu nie potrafię się opanować. Dawno tak nie miałam. Tak mi się działo w czasie kiedy mocno się ograniczałam – wtedy przychodziły takie nieopanowane napady jedzenia. Ale teraz jeszcze nawet nie zaczęłam się ograniczać, a już dostaję napadów wilczego apetytu, tłumacząc to czymkolwiek.
Jest mi strasznie wstyd, kiedy to piszę. Chciałabym napisać, że idzie mi świetnie i czuję się znakomicie, a tymczasem zaczynam od tego, że... nie potrafię zacząć. :(
Co się ze mną dzieje?!?!?
Ja już nic z tego nie rozumiem...