Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jestem, żyję, biegam i się denerwuję...


Hej, daję znać że żyję i wszystko ok? zależy od sytuacji, czasami jest dobrze, czasami dno totalne. Nie chcę tu wypisywać jakichś smutów, nie chcę żebyście doczytały do tego momentu i szybko wyłączyły, ale przez ten cały czas co mnie nie było różne rzeczy się działy od spotykania się z kolesiem, który nie był warty nawet 1 minuty a poświęciłam mu dużo czasu, po następnego, który zapomniał, że ma dziewczynę, aż do tego, że mam sporo nauki, mało czasu dla siebie, rzadziej ćwiczyłam, więcej jadłam. Na szczęście 31 marca, 1 kwietnia, 4 kwietnia- to dni biegowe. Ciężko było mi się zmobilizować, za bardzo się bałam że znowu złapie mnie atak paniki, że będę miała wrażenie że się duszę, jednak co mnie nie zabije to mnie wzmocni!!

A co do facetów w szczególności tych dwóch- jedna Vitalijka nieświadomie podsunęła mi zasadę, której się teraz trzymam "trzy ch**e ode mnie"- prosta, szczera i naprawdę działa! Polecam! ;)

Czy to zawsze tak jest, że kiedy zaczynamy ćwiczyć albo powracamy do nich po dłuższej przerwie mamy wrażenie że przytyłyśmy?

Nie ćwiczyłam- wkurzałam się na siebie, nie widziałam efektów (ciężko ich wtedy oczekiwać;))

Ćwiczę- wkurzam się na siebie, nie widzę efektów

Tłumaczę sobie to tym, że organizm musi się przyzwyczajać, no to niech się przyzwyczaja, bo ja z biegania nie zrezygnuję ;))

Pozdrawiam :)

  • gruszkin

    gruszkin

    12 kwietnia 2014, 10:28

    Fajnie, że nie rezygnujesz. A też tak mam, ze mam wrażenie, że przytyłam mimo, ze różne urządzenia pomiarowe temu przeczą. No i życzę porządnego faceta, na to warto poczekać.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.