A to dlatego,że troche lepiej się czuję, bo przedwczoraj w nocy kiepsko. Cos mi bylo, nie wiem co oni mówią,że to wirus tak jak teraz czesto u wszystkich bywa, ale ja myslałam,że to przejadłam się frytkami , a to przeciez cięzkie bo I tluszczu w tym sporo. No nie wiem, całą noc wymiotowałąm ...latałam jak nie wiem co, osiem razy. Luiza mówi a nie idź do pracy, weź sika, czyli wolne, a jak ja mam wziąż sika, przecież ani żadnego numeru do nikogo nie mam. Miałam do mojej Margarety, ale te telephony się zmienia, więc pewnie nie zadbałam żeby go w nowy wpisać, a poza tym co by to dało, musiałą by Margareta przyjśc, a to przecież jej wolny dzień od pracy. Nie chciałąbym tego robić .. I do pracy poszłąm, jak I nie pierwszy raz , tu w Anglii, choc byłam nie raz śmiertelnie chora.. To tylko sily wyższe ...tylko więź duchowa...z Kosmosem , z Boskim Prawem . Bo to byloby niemożliwe, chociaż ktoś powie ,że wszystko jest możliwe.....Albo ,ze nie ma rzeczy niemożliwych. To bylo poważne , bo wczoraj cały dzień przeleżałąm budzilam się tylko chociaż nie bardzo przytomna byłam , bo jak Luiza coś mówiła, to ja tego nie ogarnialam, sensownie pojąć nie mogłam . Jakiś taki nierozumny natlok, że juz nawet zamartwiłam się,co sie ze mna dzieje, czy umysł odmówił mi posłuszeństwa . Na serio byłam zaniepokojona. Nie docierało dio mnie. Musiałam byc bardzo chora. A w pracy wyrobiłam się I to w bardzo dobrym czasie skończyłam. Tylko po pracy posiedziałam godzinę wzięłam harbatę I siedziałam Odpoczęłam. Tak,że wczoraj tylko piłam troche herbata z mlekiem, w pracy I w domu, potem galaretka taka do picia I woda z cytryną. I dzisiaj tez jeszcze nic nie jem...I chyba jeść nie będę . Czuje sie dobrze. I postanowilam bardziej szanowac swoje ciało - w sensie,że jedzenie delikatniejsze I mniej. Naprawde - szanować ...Myślę,że coś do mnie dotarlo, w sensie tego szanowania siebie , I kochania siebie. Musisz człowieku doświadczyć, to ci dopiero sie uświadomi..Ciężko, bo jak ci mówią to niebardzo. No I tyle, a tak wogóle, to inne sprawy tak dosyć miarowo I spokojnie, zaczynam sprawdzać swoja kondycję już I parokrotnie weszłąm na rowerek stacjonarny by sprawdzić czy jakiś postęp jest. I wyglada,ze jest to troche inaczej , bo te nogi stabilniejsze sa , I juz można kilka minut czy kilkanascie popedalować. Może ten postęp przyjdzie, nadejdzie. Tak,ze dzisiejszy dzień troche lepszy już nie leżę chociaż mam wolny dzień , tak,ze wychodzić nie musiałam I moglabym leżesz , ale już nie potrzeba . Troche się pokręciłam, zmyłam naczynia wyszlam na podwórko I pomyslałam,ze obetnę troche gałązek bluszczu, bo tak wisi nad hortensja , ale jakos nie dałam rady, czy siły nie mialam , nijak nie moglam obciąć ...nie szlo mi. To zostawiłam cos tylko wynioslam z komórki.- I popisalm z bratankiem . No I tak, dzisiaj tylko potężnie bola mnie zebra, jak kasłam a niestety w nocy kasłałąm , nie wyleczyłam jeszcze tego dziwnego kaszlu , który mam od półtora roku. Jakieś zmutowane te bakterie, bo nawet wzięte antybiotyki nie pomogły, ani zioła. I tu mam zagwozdkę. CO TO JEST. Tak ,że kochani nic nowego, ani ciekawego , sądzę,że tylko dzisiaj poczytam , mimo,że nie skończyłam jeszcze ksiązki Dzieci nowego tysiąclecia, to juz zajrzaląm ale odloże, -" Bog jeszcze nie umarł".
I tak pożegnam się z Wami mówiąc do uslyszenia. Pozdrawiam - Irena