Pada......rano padalo.....po południu, I teraz nadal. Pada, a on stoi I śmieje się. Bez względu na wszystko. - śmieje się.... - O kim mówię.... A o tym Chaplinie co stoi tuz przy drodze, jak wychodze z Arbour Street, czyli ze swojej uliczki, na Virginia. Stoi...postawili go przy warsztacie samochodowym. Śmieszny taki, uśmiechnięty...ubrany w czerwone spodnie biały tużurek z różową kamizeleczką, czerwonym krawacikiem I wielgachnych butach. Uśmiecha się....mówię mu co rano Good Morning..Chaplin...Nieeee....ta pogoda nie ma wpływu ani na dietę, ani na humor...a ni na aktywnośc...na nic. Bo dieta dosyc leży, humor dopisuje...aktywność jest.. Właściwie to z dietą coraz bliżej, bo znowu motywuje się I afirmuję .,że lubię mało jeść...około 1700 kalorii I to mi wystarcza a nawet chudnę na dobę 100 gram.(To znaczy, tak zaczynam sobie powtarzać) Muślę,że powoli coś zaczyna ruszac I spadać.....ale zamało,żeby dąć w fanfary...Spokojnie. Wszystko będzie dobrze I waga kiedyś spadnie, kiedy. Newer mind....Nieważne....No I tak. Wczoraj bylam w przychodni....żeby zrobić , tzn umówic się znowu na tą spiromeetrię,,bo kolejny raz zawaliłam I nie poszłam. Tak jest jak człowiek sam sie leczy....a to odnośnie tego kaszlu...a że biore solidnie zioła przestaje kasłąć to zapomniałam o spirometrii. Byłyśmy wczoraj pani zaczęła mnie nie wiem.....besztać że to ze tamto....że ona czeka a wszedłby ktos inny. Prawda, ale uciełam,,,mówię ?dość, juz wystarczy strofowania, wystarczy...Bo po co mi tyle gadać. - - - / To już mi przeszło trzy.tzn wizyty trzy... A dla zasady może już pojdę?...... na koniec listopada. Wracająć przyniosłyśmy jeszcze bzu. Dzisiaj troche obskubałam ale jeszcze robota czeka. Czasu nie ma. Teraz przyszłam do syna bo prosili mnie,żebym przyszła I w odpowiednim czasie wyłączyła tą chlebownicę....bo włożyli prowianty...ona miesza potem rosnie....I piecze. WYłączyłam tak jak kazali....ale swoją drogą to białe jest. Dzwoniłam mówię pytam, każą wyłączyć to okey...A ja uważam,ze nie ma to jak umieszany ręcznie włożony do piekarnika I solidnie upieczony na brązowo....A taki biały....nieeee... Ale sorry..tak kazali... Sami gdzieś pojechali po kogoś - na lotnisko czy gdzieś/\...?..Zaczynam poważnie medytować w temacie odchudzania....Trzeba wreszcie zbudować w umysle przeogromny mocny wzór taki na jedzenie I gubienie wagi. A tak wogóle to co... Jesteśmy po okresier Hallowen, angielskim zwariowanym I waznym dla nich swiecie. I po Wszystkich Świetych. Jednej młodej angielce to jeszcze się wczoraj chciało hallowenować, bo przyszła do Urzędu do Seftonu taka wymalowana na biało, I tam wokół takie czarne kreski odwzorowujące czaszkę. Pewnie pani za biurkiem może nie fajnie sie z nia załątwiało,.. a moze się mylę....Oni sa przyzwyczajeni. A w okolicach naszych to nasz sąsiad zapalił swiecę takie solidne....zresztą moż ekiedys z Polski przywiozł nasze normalne znicze?...Stal za tym domem na podwórku za domem ocierał łzy..... Trwalo to dośc długo, potem przyniósł piwo I napił się.... A ja ?....Tez zapaliłam w domu zniczyki...bo nawet mój bratanek przysłal tak będac w naszej wsi - przysłal zdjęcia grobów....Miło mi sie zrobiło, wzruszyłam się popatrzyłam na Polskie nasze Drożkowskie niebo...takie wysokie !..... Popłakałam się ,ze chłopak pomyslał . Mam takiego jednego bardzo dobrego bratanka, który kocha ciocię - chyba lubi ....szanuje liczy się . Dobry czlowiek.... No I tak... Aaaa....odnosnie wystrojów na Halloween...to siostrzenica mojej przyjaciółeczki z pracy, ta to dopiero wystroiła swoje podwórko. Ja to mówię że ma number one w miescie.. Tam było wszystko lącznie z wykopanym grobem nasypana ziemią I wystającym szkieletem z niego. Ooooo...sorry, dość o tym No I to by było na tyle - tak skrótowo.... Tyle,że Agama doszła do siebie - może jej tez pomogłam ?....wczoraj syn dzwonił I mówi,że zjadl siedemnaście robaków.. To dobrze..., Agama wyleczona ... A I moja przyjaciółeczka z pracy tez lepiej się poczuła...zrobiłam jej przekaz nenergetyczny, bo fatalnie sie poczuła.. To człowieka cieszy....że Wspaniały Bóg wysłucha czlowieka.. A może .że się cos może .?.. Czekam az ją zobacze w sobotę, jak tam .....- - A kochani dość mojego pisania, gadulstwa, bo taki tu miszmasz.... To do usłyszenia, kocham Was, pa - Irena
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Tatiana55
7 listopada 2015, 15:38A ja chcę deszczu dużo deszczu, wyślij proszę do mnie
irena.53
8 listopada 2015, 18:17Kochana bym wysłała z przyjemnością, - nie żebym nie lubiła deszczu. - ale tak go dużo...ale sie nie da. Wprawdzie moja babcia potrafiła użyc swojej mocy, a właściwie modlitwy, zeby przestał we wsi padać, kiedy bylo zwożenie zboza do stodoły. Przestalo..... ale ja nie musialam probować .... Chyba w tym wypadku nie trzeba.....Ale zycze Co deszczyku...życzę...niech popada - duzo ,ze trzy dni.....
Dorota1953
5 listopada 2015, 20:15Do nas Wasz deszcz jeszcze nie dotarł, ale na pewno dojdzie :) Fajny taki śmiejący się pomnik. Ciekawa jestem, czy ustawili go na stałe, czy tylko na Halloween. Pozdrawiam :)
irena.53
5 listopada 2015, 20:21Ten Chaplin stoi tam I stoi. Jak tu mieszkam 5 lat, tak tyle go tu widzę. Taki sobie wystrój przed warsztatem samochodowym. ..... Pozdrawiam także....