Od trzech miesięcy moja waga w zasadzie się nie zmieniła...
Zaglądam tu prawie codziennie i staram się zmotywować Waszymi wpisami, Waszą walką i powiedzieć sobie, że ja też dam radę, ale jak dotąd moja motywacja nie była najwyraźniej wystarczająca. Ostatni miesiąc był dla mnie bardzo ciężki, w sensie fizycznym, jak wiele innych osób, mam teraz "gorący" okres w pracy. Brakuje nam ciągle jednego pracownika, do tego kilka osób na l4, robimy nadgodziny. Praktycznie ciągle pracuje po 10h. Mój dzień wygląda tak, że wstaje, jem śniadanie, idę do pracy, wracam i idę spać... Bez szału. Do tego ostatnie zajęcia na mojej siłowni są na 20, a ja kończę pracę zwykle o 20 lub 21 :/
Mimo to, staram się cały czas znaleźć w sobie motywację i chyba w końcu dojrzałam do tego by ruszyć dupsko sprzed komputera (w pracy niestety też siedzę przy kompie :] ). Przeczytałam gdzieś wśród motywacyjnych tekstów, że jeżeli czegoś na prawdę chcemy zawsze znajdziemy sposób, jeśli nie - znajdziemy wymówkę - true story bro ;] Zaczęłam się nawet zastanawiać w związku z tym czy na pewno chcę schudnąć? Może jednak nie chcę i pogodziłam się ze sobą? Nie, na szczęście jednak nie. Ponieważ jak już wspomniałam nie po drodze mi ostatnio na siłownie, postanowiłam przełamać się i zacząć ćwiczyć w domu. Zrobiłam już w swojej karierze kilka 'podłogówek', ale większość mnie drażni (np. Ewa. Ch) lub nudzi. Szukając czegoś dla siebie, trafiłam na Jilian Michaels i jej 30-day shred - postanowiłam zacząć od tego.
Zaglądam tu prawie codziennie i staram się zmotywować Waszymi wpisami, Waszą walką i powiedzieć sobie, że ja też dam radę, ale jak dotąd moja motywacja nie była najwyraźniej wystarczająca. Ostatni miesiąc był dla mnie bardzo ciężki, w sensie fizycznym, jak wiele innych osób, mam teraz "gorący" okres w pracy. Brakuje nam ciągle jednego pracownika, do tego kilka osób na l4, robimy nadgodziny. Praktycznie ciągle pracuje po 10h. Mój dzień wygląda tak, że wstaje, jem śniadanie, idę do pracy, wracam i idę spać... Bez szału. Do tego ostatnie zajęcia na mojej siłowni są na 20, a ja kończę pracę zwykle o 20 lub 21 :/
Mimo to, staram się cały czas znaleźć w sobie motywację i chyba w końcu dojrzałam do tego by ruszyć dupsko sprzed komputera (w pracy niestety też siedzę przy kompie :] ). Przeczytałam gdzieś wśród motywacyjnych tekstów, że jeżeli czegoś na prawdę chcemy zawsze znajdziemy sposób, jeśli nie - znajdziemy wymówkę - true story bro ;] Zaczęłam się nawet zastanawiać w związku z tym czy na pewno chcę schudnąć? Może jednak nie chcę i pogodziłam się ze sobą? Nie, na szczęście jednak nie. Ponieważ jak już wspomniałam nie po drodze mi ostatnio na siłownie, postanowiłam przełamać się i zacząć ćwiczyć w domu. Zrobiłam już w swojej karierze kilka 'podłogówek', ale większość mnie drażni (np. Ewa. Ch) lub nudzi. Szukając czegoś dla siebie, trafiłam na Jilian Michaels i jej 30-day shred - postanowiłam zacząć od tego.
Po pierwszym razie stwierdzam, że spodobało mi się, było męczące, ale nie mega ciężkie, 99% ćwiczeń wykonałam. Pomierzyłam się i mam zamiar dociągnąć ten program do końca mając nadzieję, że schudnę cokolwiek... Nawet gdyby miały być to 2kg, będzie super, w końcu moja waga stoi od stu lat...
Podsumowując dzień:
1. Śniadanie: sałatka z niewielką ilością mozzarelli + tost (niezbyt dietetycznie), ale jem tosty raz na sto lat, więc następny za sto lat ;-)
2. II Śniadanie: kawa z mlekiem + 3 mandarynki
3. Obiad: pół woreczka brązowego ryżu + 2 klopsy z sosem
4. Podwieczorek: kawa z mlekiem
5. Kolacja: 1,5 małego jogurtu naturalnego zmiksowanego z 1 kiwi, kawałkiem mango, łyżeczką miodu, 3 łyżeczkami otrąb żytnich
Aktywność:
1. 30 day shred- level 1- day1
2. Mel b- Abs
3. Mel b - Bum
4. 4 min skakanki + 15 squats
5. Mel b - rozciąganie
30 DAY SHRED:
1 LEVEL: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
2 LEVEL: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
3 LEVEL: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
1 LEVEL: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
2 LEVEL: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
3 LEVEL: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10